środa, 21 czerwca 2017

Rozdział 8

Logan
Zacząłem szukać chłopaków. Kendall i Carlos byli na basenie. Domyśliłem się że James jest nadal u Belli, ale postanowiłem go tam zostawić.
- Co się stało, pali się czy co?! - oburzył się Carlos kiedy pociągnąłem ich za rękawy.
- Słuchajcie, dziewczyny wyjeżdżają do Londynu
- Dlaczego?- zapytał zdziwiony Kendall.
- Ich mama załatwiła im prace w jakim studiu nagraniowym. Ale mam plan jak je z tego wyciągnąć- chłopaki podeszli bliżej do mnie - Carlos, ty musisz znaleźć numer tego faceta od tamtego studia
- Jasne- odparł chłopak i poklepał swój kask
- Kendall ty musisz jakoś zdobyć numer mamy Marli i Belli- blondyn pokiwał głową -Musimy zdążyć przed czwartkiem, albo będzie za późno
Marla
Siedziałam w pokoju już od dłuższego czasu. Nagle ktoś zapukał. Miałam cichą nadzieje że to Logan więc kazałam temu komuś wejść. To jednak był Kendall.
- Co słychać? - powiedział
- Nic.... Co tu robisz?- nie ukrywam że byłam zdziwiona.
- Słuchaj, masz może tu gdzieś telefon?- spytał nagle.
- Tak leży tam - wskazałam na szafkę koło łóżka.
- A mogę go na chwile zobaczyć?
Po co mu mój telefon?- pomyślałam. Czyżby to był jakiś podstęp? Mimo to dałam mu go do ręki. Długo czegoś w nim szukał.
- Możesz mi powiedzieć czego tam tak szukasz?- spytałam po dłuższej chwili. Odezwał się dopiero po 2 minutach
- A masz może kartkę i długopis? - wydawał się coraz bardziej dziwny. Dałam mu to o co prosił.  Szybko coś napisał na tej kartce
- Dzięki- odpowiedział i wybiegł z pokoju.
Z nim chyba jest coś nie halo- pomyślałam
Kendall
Ok udało mi się zdobyć numer telefonu mamy Marli. Nawet nie sądziłem że to będzie takie proste. Po drodze do Logana, Zobaczyłem Carlosa, szukającego czegoś w internecie.
- Mam! - wrzasnął na cały korytarz. Wszyscy zaczęli się na niego gapić
- Co masz?- zapytałem
- Numer tego gościa od studia!
- Super, chodźmy do Logana- i czym prędzej pobiegliśmy w strone pokoju.
W środku zastaliśmy Jamesa. Najwyraźniej Logan coś mu tłumaczył. Wydaje mi się że plan związany z dziewczynami.
- Jesteście! Macie telefony?- Zapytał po chwili Logan
- Tak- odparł Carlos. Podaliśmy mu karteczki z numerami.
Logan
Tak! Chłopaki znaleźli numery. Nie sądziłem że uda się im to jeszcze dzisiaj. Mój plan był dość prosty: najpierw trzeba zadzwonić do tego faceta z Londynu że dziewczyny nie mogą jechać. Później wystarczy tylko podszyć się pod kogoś z tamtego studia i zadzwonić że z jakiejś przyczyny dziewczyny nie mogą tam przyjechać. Najpierw zadzwoniłem do tamtego faceta.
- Halo ?
- Dzień dobry - próbowałem naśladować kobiecy głos. Nieźle mi to szło - Tu Patricia ( imię mamy Marli i Belli) Smith. Chciałabym panu powiedzieć że dziewczynki nie mogą przyjechać.
- Tak? A co się stało?
- Yyy...- nie spodziewałem się takiego pytania -Bo zachorowały na tę... grypę...- palnąłem
- Aha... - widać faceta zdziwiła moja odpowiedz - No trudno. Proszę je ode mnie pozdrowić. Do usłyszenia- i rozłączył się
-Grypa kanibalska... Serio?? - Jamesowi nie podobała się moja odpowiedz
- Wymyśl coś lepszego geniuszu!- warknąłem
- Dobra, spoko nie złość się- uspokajał mnie- teraz zadzwoń do ich mamy.
Wybrałem numer. Chwilę później w słuchawce odezwał się kobiecy głos.
- Tak?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pani Patricii Smith? Tu asystent pana Browna
- Tak w jakiej sprawie pan do mnie dzwoni?
- Niestety pani córki nie mogą tu przyjechać. Ich miejsce zajęła Lady Gaga Bardzo mi przykro ale rozumie pani, takiej gwieździe się nie odmawia
- Och.. tak oczywiście rozumiem, no trudno
- Do usłyszenia- jak najszybciej się rozłączyłem. Chyba się udało. Super, dziewczyny zostają!
Marla
Zadzwonił mi telefon. To była mama
- Córciu niestety razem z siostrą zostajecie w Palm Woods- miałam ochotę skakać ze szczęścia
- Serio? dlaczego ? - spytałam ze słyszalnym w głosie entuzjazmem
- Pan Brown powiedział że na wasze miejsce zgłosiła się Lady Gaga,a jej nie można odmówić.
- No fakt..
- Dobrze słonko ja kończę pa
- Pa- gdy tylko się rozłączyła zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
Od razu pobiegłam do Belli i wszystko jej opowiedziałam.
- Seri?! Choć, idziemy do chłopaków ! - zanim cokolwiek powiedziałam wzięła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku ich pokoju.
- Zostajemy! - wrzasnęła kiedy tylko otworzyli nam drzwi.
- Super! - krzyknęli niemal wszyscy jednocześnie. James podniósł Belle do góry i zaczął nią wymachiwać ze wszystkie strony. Nagle poczułam że mnie też ktoś podnosi. To był oczywiście Logan. Również zaczął wymachiwać mną w powietrzu.
- To super!- powiedział kiedy w końcu odstawił mnie na ziemie -Nawet nie wiecie jak się cieszymy!- pocałował mnie. To samo powtórzył James. Oczywiście nie mnie pocałował tylko Belle.Byłyśmy wtedy takie szczęśliwe.
Następnego dnia zadzwonił telefon.
- Halo?
- Cześć Marla - to była mama -Musimy pogadać..

1 komentarz:

  1. I z czego robi aferę? tak, wiem, wyjeźdzają, trzeba się rozstać i tak dalej... ale nie lepiej najpierw jakoś porozmawiać? One też się nie chcą rozstawać.
    Spisał coś z jej telefonu, a ona nic? Ja nie mogę! Ona taka naiwna jest?
    Coś za łatwo poszło? Partyzantka jak przy czytaniu "Serii Niefortunnych Zdarzeń" w gimnazjum.
    Numer żywcem z serialu... Ach, wspomnienia.
    Ale wiesz, że nie ma żadnej grypy kanibalskiej?
    Lady Gaga? O matko... sądziłam, że zacznie się wykłucać.
    W to też uwierzyła? Ona na serio jest naiwna. Ciekawe, kiedy się pokapują, że to ściema. Wszyscy.
    Rozdział świetny! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń