niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 17

Marla
- Ty debilu!- wydarłam się na całe gardło, kiedy Tom zranił Logana nożem. Nieprzytomny chłopak leżał przy moich nogach. Schyliłam się do niego. Jęczał z bólu. Nagle Tom wyskoczył z nożem do mnie. Zaczęłam mu uciekać i krzyczeć. Nagle usłyszałam syrenę policyjną. Ktoś musiał usłyszeć moje krzyki i wezwać policje. Chwilę później do piwnicy wpadło trzech policjantów. Szybko obezwładnili Toma.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę!- krzyknęłam. Jeden z policjantów zauważył leżącego na podłodze Logana i szybko zatelefonował do pogotowia. Po upływie kilku minut przyjechała karetka. Szybko zabrali Logana do środka.
- Czy z tego wyjdzie?- spytałam z trudem powstrzymując łzy
- Teraz nie potrafię tego określić, ale jego stan jest ciężki. A jak się pani czuje ?
- Mi nic nie jest
- Ale na wszelki wypadek zabierzemy panią do szpitala- patrzyłam jak pierwsza karetka z Loganem odjeżdża. Chciało mi się płakać. 
Jeśli coś mu się stanie, nie wybaczę sobie tego- myślałam wchodząc do drugiej karetki.
Wypuścili mnie po kilkunastu minutach badań. Poza kilkoma zadrapaniami nic mi nie było. Bardziej martwiłam się o Logana. Zadzwoniłam do chłopaków żeby ich o wszystkim poinformować. Powiedzieli że jeśli im się uda to przylecą jak najszybciej. Później zadzwoniłam do Belli.
- Halo?
- Cześć to ja Marla
- Marla?! Ty żyjesz?!- w jej głosie słychać było zaskoczenie ale też i radość -Gdzie jesteś ?
- W szpitalu
- Coś ci się stało?
- Mi nie ale Loganowi- łzy same napłynęły mi do oczu.
- Już tam jadę- odpowiedziała Bella i szybko się rozłączyła. Przyjechała dziesięć minut wcześniej. Przywitała mnie gorącym uściskiem.
- Gdzie jest Logan?- spytała
- Na sali, jeszcze nie pozwolili mi tam wejść martwię się- przytuliłam się do siostry. Odwzajemniła uścisk. 
- Wszystko będzie dobrze- pocieszała mnie głaszcząc moje roztrzepane włosy. Po 15 minutach wyszedł lekarz.
- Może pani tam wejść, ale sama i nie dłużej niż piętnaście minut- powiedział
- Dziękuje- weszłam na sale. Logan był jedynym pacjentem w tym pomieszczeniu. Leżał podłączony pod kroplówkę. Na głowie miał bandaż, lekko przesiąknięty krwią. Usiadłam przy nim i zaczęłam cicho łkać. 
- Przepraszam- wydusiłam z siebie. Złapałam go za rękę. Łzy spływały mi po twarzy. Spojrzałam na niego. Leżał taki bezradny. Nagle poczułam że jego palce zacisnęły się wokół mojej dłoni. Znów spojrzałam na niego. Tym razem miał lekko otwarte oczy. 
- Logan?- szepnęłam cicho. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i powiedział
- My się znamy?

1 komentarz:

  1. Dobra, będzie jeden komentarz za dwa rozdziały, żeby nie robić bałaganu jak ostatnio.
    Ten Tom jest jakiś dziwny. Na serio. Typowy tekst psychola. Kiedy Matt powiedział tak do Alison, ta była sparaliżowana, a ten chciał ją zabić. Kurde, jak jak kocham pasty, które dochodzą! Ale zdążą ją uwolnić, prawda? Bo gdyby to była Pasta, to by ją zabił.
    Gościu, przynajmniej spróbuj się przyznać. Jak ktoś tak mówi, to chyba coś w tym musi być, co nie? Sama zdaję sobie sprawę, że nie jestem normalna, ale ja przynajmniej mam na tyle odwagi, żeby to głośno powiedzieć.
    Gościu! Uważaj! Ja nie mogę, znajdzie ją? Proszę, proszę, proszę... Patyk? To brzmi zbyt łatwo? To za proste. Coś jest nie tak.
    Mówiłam, że to za proste.
    _______________________________________________
    Nożem? Co za... Boziu kochany, co to za posrany drań!
    A policja tu skąd?
    To on stracił pamięć? Kurde, z jakiej znowu paki???
    Rozdziały super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń