piątek, 23 czerwca 2017

Rozdział 13

Marla
Wieczorem znalazłam jeszcze dwie kartki tego typu co poprzednie. Zaczęłam się tym powoli drażnić, a nawet trochę bać. Nie wiedziałam co robić. Chciałam pogadać o tym z Bellą, ale nie wiedziałam jak. Nagle zadzwoniła mama
- I co tam, jak sobie radzicie?
- Nie najlepiej- byłam na nią wkurzona że nas tu wysłała.
- Oj tam później będzie lepiej, to tylko pierwsze dni
- Nie sądzę i- chciałam jej powiedzieć o tych liścikach, ale znowu się speszyłam
- I co?
- Nie, nic
- To dobrze. Ok, ja już kończę, narka- mama zawsze starała się zachowywać jak nastolatka. Czasem mnie to nawet bawiło.
- Pa- rozłączyłam się.
- Z kim gadałaś? - dobiegł mnie za plecami głos Belli.
- Z mamą
- Spoko- Wzięłam się w garść i postanowiłam jej powiedzieć o tych liścikach.
- Bella, słuchaj- usiadła koło mnie -Ostatnio dostałam kilka listów od takiego jakby "cichego wielbiciela". Nie zauważyłaś może czy ktoś nas ostatnio śledził?
- Nie- odparła bez namysłu -Przecież nas tu prawie nikt nie zna. No może oprócz pana Browna, tamtego szofera z pierwszego dnia no i tego całego Toma- i dosłownie mnie olśniło. Tak to na pewno był on. Ostro się wkurzyłam. Postanowiłam że jutro pójdę do studia i wszystko sobie wyjaśnimy
Następnego dnia wstałam o 8, zjadłam śniadanie i wyszłam. Uprzedziłam o wszystkim Belle, żeby się nie martwiła. Przez całą drog byłam zdenerwowana jak nigdy. Gdy tylko weszłam do studia, zobaczyłam Toma. Nawet nie zdążył się ze mną przywitać, ponieważ od razu zaczęłam wrzeszczeć.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić o co chodzi z tymi durnymi karteczkami?! Chyba ze sto razy ci mówiłam że kogoś mam! Odczep się! - już miałam wyjść kiedy on złapał mnie za rękę.
- Ale to że kogoś masz wcale mi nie przeszkadza
- Ty chory jesteś?! Mi to przeszkadza! I puść mnie!
- Skoro nie chcesz po dobroci, to zrobimy inaczej- poczułam mocne uderzenie w głowę. Chyba później upadłam.
Bella
Była już 18 a Marli wciąż nie było. Postanowiłam zadzwonić do niej. Nie odbierała. Później zadzwoniłam do pana Browna.
- Witam, czy jest może u pana w studiu Marla?
- Nie, nie ma. Owszem widziałem ją ale jakoś tak rano. A coś się stało?
- Nie nic, dziękuje. Do widzenia. - zaczęłam się powoli niepokoić. A co jeśli ten kretyn coś jej zrobił?
Spokojnie, pewnie niedługo przyjdzie- uspokajałam się. Siedziałam i czekałam na nią chyba do pierwszej w nocy. Później zmęczona zasnęłam

2 komentarze:

  1. Te liściki serio są trochę creepy. Szkoda, ze są same, gdyby ktoś z nimi był, jakiś facet, to w razie potrzeby mógłby je obronić. albo jakaś agresywna dziewczyna, która skopałaby zbokowi tyłek.
    Rozdział super! Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te liściki serio są trochę creepy. Szkoda, ze są same, gdyby ktoś z nimi był, jakiś facet, to w razie potrzeby mógłby je obronić. albo jakaś agresywna dziewczyna, która skopałaby zbokowi tyłek.
    Rozdział super! Lecę dalej.

    OdpowiedzUsuń