czwartek, 22 czerwca 2017

Rozdział 11

Marla
Nie mam zielonego pojęcia ile leciałyśmy, ale dłużyło mi się to niesamowicie. Na lotnisku w Londynie czekał na nas szofer.
- Witam panienki, nazywam się John White- przedstawił się i schował nasze walizki do bagażnika. Wsiadłyśmy do czarnej limuzyny i odjechałyśmy. Cały czas patrzyłam przez okno. Nadal w to nie wierze, wyjechałam. Nie, zamknę oczy a kiedy je otworze znowu będę w Palm Woods...
- Jesteśmy na miejscu, panienki. To wasz hotel- z głębokiego namysłu wyrwał mnie głos pana White'a. Staliśmy przed ogromnym hotelem. Weszłyśmy do środka. Cały korytarz wypełniony był jakimiś kwiatami. Nie znam się na roślinach więc nie mam pojęcia co to jest. Nasz apartament był na 15, ostatnim piętrze. Był wielki! Po prawej stronie był salon z wielkimi oknami. Za nim były dwa pokoje, jeden mój, drugi Belli. W obydwóch były ogromne balkonu. Łazienkę każda miała oddzielną. Po lewej stronie była ogromna kuchnia z wielkim stołem. Wszystko było super, niby super. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam walizkę. Na początku wyjęłam wielki plakat Big Time Rush i powiesiłam go nad łóżkiem. Później dopiero wypakowałam ubrania i buty. Do studia miałyśmy pójść dopiero jutro. Wyszłam na balkon i rozejrzałam się po okolicy. Nie powiem widok był fajny. Widziałam stamtąd Big Bena, London Eye, mnóstwo ludzi i innych budynków. Jednak nie zapomniałam jak było w L.A., a było tam o wiele lepiej między innymi dla tego że tam był Logan
- Co tam?- podeszła do mnie Bella.
- Spoko- nie chciało mi się teraz z nią gadać, miałam doła.
- Będzie dobrze zobaczysz- starała się mnie pocieszyć, lecz to nic nie pomagało -Idę się przejść po okolicy, idziesz ze mną?
- Tak może to mi dobrze zrobi- wzięłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłyśmy.
Po drodze kilka osób prosiło nas o autografy. Zdziwiło mnie to bo myślałam że znają nas tylko w Ameryce. Ale z chęcią pozowałyśmy do zdjęć, rozmawiałyśmy z tymi ludźmi. Nawet na moment zapomniałam o tym załamaniu.
- Hej, jestem Tom- przedstawił się dość wysoki brunet -Wy jesteście Marla i Bella?
- Tak to my.
- Co robicie w Londynie, nie powinnyście być w Ameryce?
- Powinnyśmy, ale mam znalazła nam prace w studiu tutaj- powiedziała Bella. Od razu posmutniałam.
- Coś nie tak?- zapytał ten cały Tom. Zdziwiłam się.
- Nie wszystko gra. Po prostu jeszcze nikogo tu nie znamy i niezbyt orientujemy się w terenie
- Mogę was oprowadzić
- Nie dzięki, narazie dajemy rade.
- Ok, jakbyście czegoś chciały, to mój numer- wręczył mi karteczkę ze swoim numerem. - Pa- mrugnął do mnie. Przynajmniej tak mi się zdawało.
Ok, dziwne -pomyślałam.
- Nie wiem jak ty ale ja idę do domu- powiedziałam gdy tylko Tom odszedł.
- Spoko, ja może jeszcze troch tu pochodzę- Bella pożegnała się ze mną i poszła dalej. Ja natomiast tak jak mówiłam wróciłam do domu.Włączyłam MTV. Właśnie puszczali teledysk do nowej piosenki BTR "Never let you go" (tytuł wymyślony bo chyba nie mają takiej piosenki)
Po nim był krótki wywiad z Loganem i Jamesem.
- Podobno to wy napisaliście tekst tej piosenki, to prawda?
- Tak to prawda- spojrzałam na ekran. Wypowiadał się Logan. - Napisaliśmy to z myślą o naszych przyjaciółkach, które niedawno wyjechały do Londynu.
- Pozdrawiam cię Bella- James pomachał do kamery.
- A ja ciebie Marla- Logan również pomachał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chwilę później do mieszkania weszła Bella.
- I co? Koniec zwiedzania?- zapytałam ją.
- Tak, nie chce mi się już łazić. Idę pod prysznic- powiedziała i wyszła.
Następnego dnia
Wczorajszy dzień minął mi zadziwiająco szybko. Dzisiaj o 11 miałyśmy iść do studia. Gdy było 10:40 wyszłyśmy z domu. Na miejsce dotarłyśmy na czas.
- Dzień dobry - u progu powitał na pan Brown - Jak miło że przyjechałyście. Chodźcie, oprowadzę was.
Pan Brown pokazał nam wszystko między innymi studio nagraniowe, bufet i jego gabinet. Był bardzo miły. Już miałyśmy wychodzić, kiedy zobaczyłam tamtego Toma z miasta. Okazało się że tutaj pracuje.
- Nie wiedziałem że będziecie tu nagrywać- powiedział z słyszalną radością w głosie.
- A my nie wiedziałyśmy że tu pracujesz- odpowiedziała mu Bella. Uśmiechnął się.
- Słuchaj możemy pogadać?- zwrócił się do mnie. Pokiwałam głową. Odeszliśmy kilka kroków dalej.
- Może chciałabyś się jutro spotkać?- zapytał
- Słucham?
- No, czy chciałabyś się ze mną umówić?- zamurowało mnie.
- Słuchaj wydajesz się fajny ale ja już kogoś mam
- Aha spoko- widać było że mu to nie pasowało -To hej -pomachał i szybko odszedł mrucząc coś pod nosem. Wydawał mi się strasznie dziwny

1 komentarz:

  1. No i poleciały... kurcze, z tą matką na serio jest coś nie tak. Mimo wszystko Pan Brown wydaje się w porządku, przynajmniej na razie.
    Dobra... trzeba iść dalej.

    OdpowiedzUsuń