Marla
- Naprawdę?- zapytałam z niedowierzaniem
- Taa... To dobrze?- kiwnęłam głową
- Poczekaj...- wyciągnęła telefon - A ta?- puściłam mu "Love me, love me"
- Love me, love me, say gonna love me, I know you’re ready to go -
zaczął śpiewać w pewnym momencie - Czekaj, czekaj, przypominam sobie
wszystko! Pamiętam jak wprowadziliśmy się do Palm Woods. Pamiętam jak
rozwaliliśmy prawie całe studio... pamiętam chyba wszystko z życia
zespołu!- przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam
- Coś jeszcze?- spytałam
- Nie, puść kolejną piosenkę - włączyłam po kolei " Music Sounds better with you" , "Show me", " Oh yeah", i "Superstar" .
- Pamiętam chyba wszystko, oprócz...- zastanowił się - Oprócz
ciebie. To znaczy wiem jak masz na imię, ale nic poza tym. Nie pamiętam
kiedy przyjechałaś, nic... Pusto \- czułam jak łzy napływają mi do oczu.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Dlaczego nie pamięta akurat mnie?
Dlaczego?
- Hej, wszystko gra? -pokręciłam głową - Dlaczego?
- Bo nic nie pamiętasz...- powstrzymałam się od wybuchnięcia płaczem.
- Skoro wszystko przypomniałem sobie od piosenek, to może puść mi jakaś piosenkę związaną z tobą- zaproponował
- Ale takiej nie ma...- spuściłam głowę i zaczęłam się zastanawiać co mogłoby mu przypomnieć o mnie.
- Może skoro jak na razie nie pamiętam to mi o tym wszystkim opowiesz?- zaczęłam mu opowiadać od momentu kiedy tu się wprowadziłam.
Zatrzymałam się przy moim wypadku, kiedy auto mnie potrąciło.
- Ale dlaczego wybiegłaś na ulice?- dopytywał się Logan
- Nie wiem, tak jakoś
- I co było dalej?- przysunął się bliżej. Chyba bardzo go to interesowało
- No cóż, później wyszłam że szpitala i zorganizowaliście
mi imprezę powitalną - Logan słuchał mnie i kiwał głową, jakby wszystko
analizował -I śpiewaliście dwie piosenki, chyba "Cover Girl" i "
Invisible". Potem puścili wolny kawałek i ...
- I zacząłem z tobą tańczyć?- to brzmiało raczej jak odpowiedź a nie pytanie.
- Skąd wiesz?- zdziwiłam się
- Nie wiem... To chyba pamiętam... Pamiętam jeszcze jakieś konie....
Było coś z końmi?- powiedziałam mu o tym jak on i James zabrali nas na
bryczki.
- Pamiętasz coś jeszcze?- dopytywałam się
- Nie... Ale...- Logan spojrzał na mój wisiorek. Wziął go do ręki.
Było to serduszko z napisem " M&L", które dał mi w dniu mojego
wyjazdu do Londynu. Długo mu się przypatrywał Później zrobił wielkie
oczy i spojrzał na mnie.
- Marla...- wyszeptał. Przez chwile
nie wiedziałam o co chodzi. Nagle mnie pocałował. Zrozumiałam że
wszystko sobie przypomniał...
środa, 28 czerwca 2017
Rozdział 20
Nikki:
- Serio ?! - rzuciłam się mamie na szyje. Wracamy ! Myślałam że zaraz zwariuje.
- Tak - mama uśmiechnęła się do mnie - Tu macie bilety - wręczyła mi je - Na dzisiejszy samolot. Macie jeszcze kilka godzin. Radze się wam zacząć pakować - mrugnęła do mnie. Jeszcze raz mocno ją uściskałam. - Ja już muszę iść, pa ! - pocałowała mnie w policzek. Od razu pobiegłam do Belli.
- Wracamy ! - wyprułam się na całe gardło. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę - Do Plam Woods ! - i nagle jakby ich olśniło. Bella przytuliła mnie. Mało brakowało a by mnie udusiła. Chłopaki skakali ze szczęścia. Logan wyglądał na trochę skołowanego całą sytuacją.
- Dziewczyny wyjechały z L.A. do Londynu żeby nagrywać tu piosenki a teraz wracają z nami - wytłumaczył mu Carlos. Chłopak kiwnął głową, choć nadal wyglądał tak, jakby nic nie kumał.
- Musimy sie spakować ! - prawie wykrzyknęła Bella i pobiegła do swojego pokoju
- My też. Do zobaczenia ! - chłopaki też mieli dzisiaj samolot. Poszli się więc także spakować.
Pakowanie zajęło mi chyba godzinę może nawet nie. Przytachałam wszystkie walizki do salonu. Nagle do pokoju wszedł pan White. Nasz szofer z pierwszego dnia w Londynie.
- Można zabrać bagaże ? - wskazał na moje walizki.
- Te tak, ale siostra się jeszcze chyba pakuje. - pan White kiwnął głową i zniósł moje torby na dół. Chwilę później do salonu weszła obładowana walizkami Bella.
- Spakowana ? - spytałam pomagając jej postawić torby na podłodze
- Tak. Ale się ciesze, wracamy ! - zaczęła skakać po całym mieszkaniu.
- Ja też .. - tak naprawdę aż tak bardzo się nie cieszyłam. Pomyślałam o Loganie. Co jeśli już nigdy nic nie będzie pamiętał ? Jeśli nie będzie pamiętał o nas ...?
- Wszystko będzie dobrze. - Bella pogładziła mnie po włosach. Czułam jakby czytała w myślach W drzwiach stanął pan White. Przyjrzał się torbom mojej siostry. Było ich chyba z dziesięć ! Westchnął ciężko i zabrał się do zanoszenia ich do auta. Bella i ja zaczęłyśmy się śmiać.
Kiedy udało nam się opanować rechot, zeszłyśmy do samochodu. Miałyśmy jeszcze dwie godziny do odlotu, ale mimo to poprosiłyśmy szofera żeby już zawiózł nas na lotnisko. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w samolocie. Czas minął mi bardzo szybko. Poszłyśmy na odprawę Chwilę później siedziałyśmy już w samolocie. Ja siedziałam przy oknie, a Bella koło mnie. Obok nas były jeszcze dwa wolne miejsca Nagle zobaczyłam wsiadających chłopaków. Okazało się że mieli bilety na ten sam lot co my, i w dodatku na miejsca przed nami ! Cały lot z nimi gadałyśmy. Staraliśmy się przypomnieć coś Loganowi. Ale on nadal nic nie pamiętał. Patrzył tylko w okno. Martwiłam się o niego. Wylądowaliśmy kilka godzin później. Był już wieczór. Do Palm Woods pojechaliśmy taksówkami.
- Nareszcie... - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam nasz hotel. Jaki hotel.. To był nasz dom. Zmęczone poszłyśmy do swojego mieszkania. Od razu położyłam się spać.
Spałam jak zabita. Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej Ubrałam się i poszłam zrobić śniadanie. Kilka minut później wstała Bella.
- Jak tam ?- spytała zawiązując zielony szlafrok.
- Spoko, robię śniadanie - wskazałam na kanapki leżące na stole
- Mniam... - Bella obliznęła się. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. - Co dzisiaj robimy ?
- Nie wiem. Chłopaki na pewno będą starali się przypomnieć coś Loganowi. Choć po kanapki - powiedziałam nakładając jej cztery z sałatą i szynką. - Jak im się nic nie uda, ja spróbuje. - usiadłam obok niej.
- Komuś na pewno się uda. - Bella wzięła gryza kanapki. - Ja dzisiaj pójdę trochę na basen. Umówiłam się tam z Jamesem - puściła do mnie oko. - Nie masz nic przeciwko ?
- Niee, co ty. Ja pójdę do Logana. - upiłam trochę herbaty. Odstawiłam niedokończoną kanapkę i poszłam umyć zęby. Po ogarnięciu się wyszłam do chłopaków. Zapukałam. Drzwi otworzył mi Kendall.
- Hej ! - przywitał mnie - Wchodź . - na kanapie siedzieli James Logan i Carlos. Logan trzymał w ręku jakiś album, a chłopaki wskazywali na nim coś palcami.
- Cześć Nikki ! - podniósł głowę Logan. Przynajmniej zapamiętał moje imię
- Cześć . - uśmiechnęłam się do niego - I jak, przypomniałeś sobie coś ? -chłopak pokręcił głową.
- Próbujemy wszystkiego, naprawdę - zapewniał mnie Carlos.
- Przecież wiem, nie musicie mi tego mówić. - Latynos uśmiechnął się.
- O kurcze, ja muszę lecieć pa ! - James spojrzał na zegarek i wybiegł jakby poraził go przed chwilą prąd.
- Umówił się z Bellą - powiedziałam widząc zdziwienie chłopaków.
- Bella to twoja siostra, tak ? - spytał Logan. Kiwnęłam głową.
- Musimy iść do Gustavo, powiedzieć mu o Loganie - powiedział Kendall
- To on jeszcze nie wie ? - spytałam zdziwiona. Chłopaki pokręcili głową
- Wrócimy za jakieś kilka godzin znając Gustavo ... - powiedział Carlos - Cześć ! - i wyszli. Zostałam sama z Loganem.
- Naprawdę nic nie pamiętasz ? - spytałam po raz czterdziesty, jakbym myślała że to coś zmieni.
- No nie... chociaż - pojawiła się iskierka nadziei - Nie, jednak nie... - spuściła głowę Nagle zadzwonił mi telefon. Jako dzwonek miałam ustawioną piosenkę BTR "Boyfriend" . Odebrałam, ale była to pomyłka.
- Hej - powiedział nagle Logan - Jak chyba znam tą piosenkę..
- Serio ?! - rzuciłam się mamie na szyje. Wracamy ! Myślałam że zaraz zwariuje.
- Tak - mama uśmiechnęła się do mnie - Tu macie bilety - wręczyła mi je - Na dzisiejszy samolot. Macie jeszcze kilka godzin. Radze się wam zacząć pakować - mrugnęła do mnie. Jeszcze raz mocno ją uściskałam. - Ja już muszę iść, pa ! - pocałowała mnie w policzek. Od razu pobiegłam do Belli.
- Wracamy ! - wyprułam się na całe gardło. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę - Do Plam Woods ! - i nagle jakby ich olśniło. Bella przytuliła mnie. Mało brakowało a by mnie udusiła. Chłopaki skakali ze szczęścia. Logan wyglądał na trochę skołowanego całą sytuacją.
- Dziewczyny wyjechały z L.A. do Londynu żeby nagrywać tu piosenki a teraz wracają z nami - wytłumaczył mu Carlos. Chłopak kiwnął głową, choć nadal wyglądał tak, jakby nic nie kumał.
- Musimy sie spakować ! - prawie wykrzyknęła Bella i pobiegła do swojego pokoju
- My też. Do zobaczenia ! - chłopaki też mieli dzisiaj samolot. Poszli się więc także spakować.
Pakowanie zajęło mi chyba godzinę może nawet nie. Przytachałam wszystkie walizki do salonu. Nagle do pokoju wszedł pan White. Nasz szofer z pierwszego dnia w Londynie.
- Można zabrać bagaże ? - wskazał na moje walizki.
- Te tak, ale siostra się jeszcze chyba pakuje. - pan White kiwnął głową i zniósł moje torby na dół. Chwilę później do salonu weszła obładowana walizkami Bella.
- Spakowana ? - spytałam pomagając jej postawić torby na podłodze
- Tak. Ale się ciesze, wracamy ! - zaczęła skakać po całym mieszkaniu.
- Ja też .. - tak naprawdę aż tak bardzo się nie cieszyłam. Pomyślałam o Loganie. Co jeśli już nigdy nic nie będzie pamiętał ? Jeśli nie będzie pamiętał o nas ...?
- Wszystko będzie dobrze. - Bella pogładziła mnie po włosach. Czułam jakby czytała w myślach W drzwiach stanął pan White. Przyjrzał się torbom mojej siostry. Było ich chyba z dziesięć ! Westchnął ciężko i zabrał się do zanoszenia ich do auta. Bella i ja zaczęłyśmy się śmiać.
Kiedy udało nam się opanować rechot, zeszłyśmy do samochodu. Miałyśmy jeszcze dwie godziny do odlotu, ale mimo to poprosiłyśmy szofera żeby już zawiózł nas na lotnisko. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w samolocie. Czas minął mi bardzo szybko. Poszłyśmy na odprawę Chwilę później siedziałyśmy już w samolocie. Ja siedziałam przy oknie, a Bella koło mnie. Obok nas były jeszcze dwa wolne miejsca Nagle zobaczyłam wsiadających chłopaków. Okazało się że mieli bilety na ten sam lot co my, i w dodatku na miejsca przed nami ! Cały lot z nimi gadałyśmy. Staraliśmy się przypomnieć coś Loganowi. Ale on nadal nic nie pamiętał. Patrzył tylko w okno. Martwiłam się o niego. Wylądowaliśmy kilka godzin później. Był już wieczór. Do Palm Woods pojechaliśmy taksówkami.
- Nareszcie... - powiedziałam gdy tylko zobaczyłam nasz hotel. Jaki hotel.. To był nasz dom. Zmęczone poszłyśmy do swojego mieszkania. Od razu położyłam się spać.
Spałam jak zabita. Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej Ubrałam się i poszłam zrobić śniadanie. Kilka minut później wstała Bella.
- Jak tam ?- spytała zawiązując zielony szlafrok.
- Spoko, robię śniadanie - wskazałam na kanapki leżące na stole
- Mniam... - Bella obliznęła się. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. - Co dzisiaj robimy ?
- Nie wiem. Chłopaki na pewno będą starali się przypomnieć coś Loganowi. Choć po kanapki - powiedziałam nakładając jej cztery z sałatą i szynką. - Jak im się nic nie uda, ja spróbuje. - usiadłam obok niej.
- Komuś na pewno się uda. - Bella wzięła gryza kanapki. - Ja dzisiaj pójdę trochę na basen. Umówiłam się tam z Jamesem - puściła do mnie oko. - Nie masz nic przeciwko ?
- Niee, co ty. Ja pójdę do Logana. - upiłam trochę herbaty. Odstawiłam niedokończoną kanapkę i poszłam umyć zęby. Po ogarnięciu się wyszłam do chłopaków. Zapukałam. Drzwi otworzył mi Kendall.
- Hej ! - przywitał mnie - Wchodź . - na kanapie siedzieli James Logan i Carlos. Logan trzymał w ręku jakiś album, a chłopaki wskazywali na nim coś palcami.
- Cześć Nikki ! - podniósł głowę Logan. Przynajmniej zapamiętał moje imię
- Cześć . - uśmiechnęłam się do niego - I jak, przypomniałeś sobie coś ? -chłopak pokręcił głową.
- Próbujemy wszystkiego, naprawdę - zapewniał mnie Carlos.
- Przecież wiem, nie musicie mi tego mówić. - Latynos uśmiechnął się.
- O kurcze, ja muszę lecieć pa ! - James spojrzał na zegarek i wybiegł jakby poraził go przed chwilą prąd.
- Umówił się z Bellą - powiedziałam widząc zdziwienie chłopaków.
- Bella to twoja siostra, tak ? - spytał Logan. Kiwnęłam głową.
- Musimy iść do Gustavo, powiedzieć mu o Loganie - powiedział Kendall
- To on jeszcze nie wie ? - spytałam zdziwiona. Chłopaki pokręcili głową
- Wrócimy za jakieś kilka godzin znając Gustavo ... - powiedział Carlos - Cześć ! - i wyszli. Zostałam sama z Loganem.
- Naprawdę nic nie pamiętasz ? - spytałam po raz czterdziesty, jakbym myślała że to coś zmieni.
- No nie... chociaż - pojawiła się iskierka nadziei - Nie, jednak nie... - spuściła głowę Nagle zadzwonił mi telefon. Jako dzwonek miałam ustawioną piosenkę BTR "Boyfriend" . Odebrałam, ale była to pomyłka.
- Hej - powiedział nagle Logan - Jak chyba znam tą piosenkę..
wtorek, 27 czerwca 2017
Rozdział 18
Marla
Zatkało mnie. Przez chwile nie mogłam się nawet poruszyć. Szybko zawołałam doktora.
- Jak się pan czuje?- spytał Logana, kiedy wszedł na sale.
- Dobrze ale co ja tu robię i kim pan jest?
- Nic pan nie pamięta?
- Nic. Nawet nie wiem kim jestem- nie mogłam w to uwierzyć. On na serio stracił pamięć. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- No tak- lekarz zwrócił się do mnie -Ma amnezje
- Kiedy sobie wszystko przypomni?- spytałam z niepokojem
- Nie wiem. Wszystkie opcje są możliwe. Może pani tu jeszcze zostać ale tylko chwile, pacjent musi odpocząć- kiwnęłam głową i doktor wyszedł. Znowu usiadłam przy Loganie.
- Znamy się?- zapytał niepewnie. Kiwnęłam głową.
- Jestem Marla, twoją przyjaciółką
- A ja to?
- Masz na imię Logan, grasz w zespole Big Time Rush
- A kto jest jeszcze w tym zespole?
- Carlos, James i Kendall
- To też moi przyjaciele?
- Tak- odpowiedziałam mu jeszcze na kilka pytań i byłam zmuszona wyjść. Pomachałam mu na do widzenia. Przed salą stała Bella.
- I co?- spytała gdy tylko mnie zobaczyła
- Stracił pamięć- spuściłam głowę -Możemy iść do domu?- spytałam
Bella kiwnęła głową i przytuliła mnie. Przez całą drogę myślałam o Loganie. Co jeśli nic sobie nie przypomni? Co jeśli nigdy nie będzie tak jak dawniej? Nagle przypomniałam sobie jeszcze jedną, istotną rzecz.
- Gdzie Tom?- spytałam siostrę
- Policja go zabrała. Będzie miał proces za przetrzymywanie cię i usiłowanie zabójstwa Logana. Prędko nie wyjdzie- na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Przynajmniej tego wariata miałam z głowy. Weszłyśmy do mieszkania. Usiadłam na łóżku, założyłam słuchawki i słuchałam BTR. Miedzy piosenkami ktoś zadzwonił do drzwi. Nie chciało mi się wstawać więc drzwi otworzyła Bella. Długo nie wracała, więc poszłam zobaczyć kto przyszedł. Byli to... James, Carlos i Kendall
- Hej- powiedzieli niemal równo, kiedy mnie zobaczyli. Podbiegli i mało co mnie nie stratowali.
- Co z Loganem?- spytał Kendall.
Na chwile zapanowało milczenie.
- Ma amnezje- powiedziałam po dłuższym czasie. Chłopaki patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
- Nic nie pamięta?- chciał się chyba upewnić James
Skinęłam głową. Czułam jak łzy napływały mi do oczu.
- Gdzie jest?- zapytał Carlos
- W szpitalu św. Tomasza, ale dzisiaj już go nie można odwiedzić, musi odpocząć- spuściłam głowę. Bella znowu mnie przytuliła. Umówiłam się z chłopakami że jutro o dziesiątej pójdziemy do Logana. Być może jego stan się poprawi
Zatkało mnie. Przez chwile nie mogłam się nawet poruszyć. Szybko zawołałam doktora.
- Jak się pan czuje?- spytał Logana, kiedy wszedł na sale.
- Dobrze ale co ja tu robię i kim pan jest?
- Nic pan nie pamięta?
- Nic. Nawet nie wiem kim jestem- nie mogłam w to uwierzyć. On na serio stracił pamięć. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- No tak- lekarz zwrócił się do mnie -Ma amnezje
- Kiedy sobie wszystko przypomni?- spytałam z niepokojem
- Nie wiem. Wszystkie opcje są możliwe. Może pani tu jeszcze zostać ale tylko chwile, pacjent musi odpocząć- kiwnęłam głową i doktor wyszedł. Znowu usiadłam przy Loganie.
- Znamy się?- zapytał niepewnie. Kiwnęłam głową.
- Jestem Marla, twoją przyjaciółką
- A ja to?
- Masz na imię Logan, grasz w zespole Big Time Rush
- A kto jest jeszcze w tym zespole?
- Carlos, James i Kendall
- To też moi przyjaciele?
- Tak- odpowiedziałam mu jeszcze na kilka pytań i byłam zmuszona wyjść. Pomachałam mu na do widzenia. Przed salą stała Bella.
- I co?- spytała gdy tylko mnie zobaczyła
- Stracił pamięć- spuściłam głowę -Możemy iść do domu?- spytałam
Bella kiwnęła głową i przytuliła mnie. Przez całą drogę myślałam o Loganie. Co jeśli nic sobie nie przypomni? Co jeśli nigdy nie będzie tak jak dawniej? Nagle przypomniałam sobie jeszcze jedną, istotną rzecz.
- Gdzie Tom?- spytałam siostrę
- Policja go zabrała. Będzie miał proces za przetrzymywanie cię i usiłowanie zabójstwa Logana. Prędko nie wyjdzie- na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Przynajmniej tego wariata miałam z głowy. Weszłyśmy do mieszkania. Usiadłam na łóżku, założyłam słuchawki i słuchałam BTR. Miedzy piosenkami ktoś zadzwonił do drzwi. Nie chciało mi się wstawać więc drzwi otworzyła Bella. Długo nie wracała, więc poszłam zobaczyć kto przyszedł. Byli to... James, Carlos i Kendall
- Hej- powiedzieli niemal równo, kiedy mnie zobaczyli. Podbiegli i mało co mnie nie stratowali.
- Co z Loganem?- spytał Kendall.
Na chwile zapanowało milczenie.
- Ma amnezje- powiedziałam po dłuższym czasie. Chłopaki patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
- Nic nie pamięta?- chciał się chyba upewnić James
Skinęłam głową. Czułam jak łzy napływały mi do oczu.
- Gdzie jest?- zapytał Carlos
- W szpitalu św. Tomasza, ale dzisiaj już go nie można odwiedzić, musi odpocząć- spuściłam głowę. Bella znowu mnie przytuliła. Umówiłam się z chłopakami że jutro o dziesiątej pójdziemy do Logana. Być może jego stan się poprawi
niedziela, 25 czerwca 2017
Rozdział 17
Marla
- Ty debilu!- wydarłam się na całe gardło, kiedy Tom zranił Logana nożem. Nieprzytomny chłopak leżał przy moich nogach. Schyliłam się do niego. Jęczał z bólu. Nagle Tom wyskoczył z nożem do mnie. Zaczęłam mu uciekać i krzyczeć. Nagle usłyszałam syrenę policyjną. Ktoś musiał usłyszeć moje krzyki i wezwać policje. Chwilę później do piwnicy wpadło trzech policjantów. Szybko obezwładnili Toma.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę!- krzyknęłam. Jeden z policjantów zauważył leżącego na podłodze Logana i szybko zatelefonował do pogotowia. Po upływie kilku minut przyjechała karetka. Szybko zabrali Logana do środka.
- Czy z tego wyjdzie?- spytałam z trudem powstrzymując łzy
- Teraz nie potrafię tego określić, ale jego stan jest ciężki. A jak się pani czuje ?
- Mi nic nie jest
- Ale na wszelki wypadek zabierzemy panią do szpitala- patrzyłam jak pierwsza karetka z Loganem odjeżdża. Chciało mi się płakać.
Jeśli coś mu się stanie, nie wybaczę sobie tego- myślałam wchodząc do drugiej karetki.
Wypuścili mnie po kilkunastu minutach badań. Poza kilkoma zadrapaniami nic mi nie było. Bardziej martwiłam się o Logana. Zadzwoniłam do chłopaków żeby ich o wszystkim poinformować. Powiedzieli że jeśli im się uda to przylecą jak najszybciej. Później zadzwoniłam do Belli.
- Halo?
- Cześć to ja Marla
- Marla?! Ty żyjesz?!- w jej głosie słychać było zaskoczenie ale też i radość -Gdzie jesteś ?
- W szpitalu
- Coś ci się stało?
- Mi nie ale Loganowi- łzy same napłynęły mi do oczu.
- Już tam jadę- odpowiedziała Bella i szybko się rozłączyła. Przyjechała dziesięć minut wcześniej. Przywitała mnie gorącym uściskiem.
- Gdzie jest Logan?- spytała
- Na sali, jeszcze nie pozwolili mi tam wejść martwię się- przytuliłam się do siostry. Odwzajemniła uścisk.
- Wszystko będzie dobrze- pocieszała mnie głaszcząc moje roztrzepane włosy. Po 15 minutach wyszedł lekarz.
- Może pani tam wejść, ale sama i nie dłużej niż piętnaście minut- powiedział
- Dziękuje- weszłam na sale. Logan był jedynym pacjentem w tym pomieszczeniu. Leżał podłączony pod kroplówkę. Na głowie miał bandaż, lekko przesiąknięty krwią. Usiadłam przy nim i zaczęłam cicho łkać.
- Przepraszam- wydusiłam z siebie. Złapałam go za rękę. Łzy spływały mi po twarzy. Spojrzałam na niego. Leżał taki bezradny. Nagle poczułam że jego palce zacisnęły się wokół mojej dłoni. Znów spojrzałam na niego. Tym razem miał lekko otwarte oczy.
- Logan?- szepnęłam cicho. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i powiedział
- My się znamy?
- Ty debilu!- wydarłam się na całe gardło, kiedy Tom zranił Logana nożem. Nieprzytomny chłopak leżał przy moich nogach. Schyliłam się do niego. Jęczał z bólu. Nagle Tom wyskoczył z nożem do mnie. Zaczęłam mu uciekać i krzyczeć. Nagle usłyszałam syrenę policyjną. Ktoś musiał usłyszeć moje krzyki i wezwać policje. Chwilę później do piwnicy wpadło trzech policjantów. Szybko obezwładnili Toma.
- Niech ktoś zadzwoni po karetkę!- krzyknęłam. Jeden z policjantów zauważył leżącego na podłodze Logana i szybko zatelefonował do pogotowia. Po upływie kilku minut przyjechała karetka. Szybko zabrali Logana do środka.
- Czy z tego wyjdzie?- spytałam z trudem powstrzymując łzy
- Teraz nie potrafię tego określić, ale jego stan jest ciężki. A jak się pani czuje ?
- Mi nic nie jest
- Ale na wszelki wypadek zabierzemy panią do szpitala- patrzyłam jak pierwsza karetka z Loganem odjeżdża. Chciało mi się płakać.
Jeśli coś mu się stanie, nie wybaczę sobie tego- myślałam wchodząc do drugiej karetki.
Wypuścili mnie po kilkunastu minutach badań. Poza kilkoma zadrapaniami nic mi nie było. Bardziej martwiłam się o Logana. Zadzwoniłam do chłopaków żeby ich o wszystkim poinformować. Powiedzieli że jeśli im się uda to przylecą jak najszybciej. Później zadzwoniłam do Belli.
- Halo?
- Cześć to ja Marla
- Marla?! Ty żyjesz?!- w jej głosie słychać było zaskoczenie ale też i radość -Gdzie jesteś ?
- W szpitalu
- Coś ci się stało?
- Mi nie ale Loganowi- łzy same napłynęły mi do oczu.
- Już tam jadę- odpowiedziała Bella i szybko się rozłączyła. Przyjechała dziesięć minut wcześniej. Przywitała mnie gorącym uściskiem.
- Gdzie jest Logan?- spytała
- Na sali, jeszcze nie pozwolili mi tam wejść martwię się- przytuliłam się do siostry. Odwzajemniła uścisk.
- Wszystko będzie dobrze- pocieszała mnie głaszcząc moje roztrzepane włosy. Po 15 minutach wyszedł lekarz.
- Może pani tam wejść, ale sama i nie dłużej niż piętnaście minut- powiedział
- Dziękuje- weszłam na sale. Logan był jedynym pacjentem w tym pomieszczeniu. Leżał podłączony pod kroplówkę. Na głowie miał bandaż, lekko przesiąknięty krwią. Usiadłam przy nim i zaczęłam cicho łkać.
- Przepraszam- wydusiłam z siebie. Złapałam go za rękę. Łzy spływały mi po twarzy. Spojrzałam na niego. Leżał taki bezradny. Nagle poczułam że jego palce zacisnęły się wokół mojej dłoni. Znów spojrzałam na niego. Tym razem miał lekko otwarte oczy.
- Logan?- szepnęłam cicho. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i powiedział
- My się znamy?
sobota, 24 czerwca 2017
Rozdział 15
Bella
- Logan, co ty tu robisz?- nie kryłam zdziwienia.
- Przyleciałem żeby sprawdzić co z Marlą- wparował do mieszkania -Nie wróciła?
- Nie niestety nie. Martwię się- oczy miałam pełne łez
- Ja też, uwierz mi- chodził po mieszkaniu w te i z powrotem.
- Ale nic ci nie mówiła? Gdzie idzie?- spytałam chyba pięćdziesiąty raz.
- No nie. Nie miałem z nią w ogóle kontaktu. Ale przecież mówiłaś że poszła do studia, tak?
- No tak, ale już później jej tam nie było.
- A po co tam poszła nie wiesz?
- Nie- Logan bezradny usiadł na kanapie. To było nawet słodkie że przyleciał tu z Ameryki dla Marli
Marla
Zaczęłam widzieć coraz wyraźniej. Dostrzegłam że jestem zamknięta w jakimś czarnym pomieszczeniu z jednym, małym oknem. Byłam przerażona. Rozglądałam się za jakim wyjściem. Bez skutku. Zaczęłam walić na oślep po ścianach. Nagle nie wiadomo skąd usłyszałam głos.
- I co, fajnie?- poznałam że to był Tom.
- Wypuść mnie padalcu!- krzyczałam ostatkami sił
- Nie ma mowy! Ostrzegałem cię, nie chciałaś po dobroci, to teraz masz!- usłyszałam kroki. Domyśliłam się że sobie poszedł. Waliłam jeszcze chwilę w ścianę. Zmęczona poczołgałam się do okna. Wyjrzałam przez nie. Kojarzyłam to miejsce, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie jestem. Byłam chyba w piwnicy jakiegoś budynku. Rozejrzałam się jeszcze chwilę. Nagle dostrzegłam studio nagraniowe! I to dość blisko. Tom musiał mieszkać gdzieś niedaleko niego i zamknął mnie w swojej piwnicy. Ale z niego palant! Oby ktoś mnie znalazł
Logan
- Czekaj, coś sobie przypomniałam- odezwała się nagle Bella. Gwałtownie wstałem. -Marla chyba coś wspominała że idzie pogadać z jakimś Tomem
- Tomem?- pierwszy raz słyszałem o jakimś Tomie.
- Tak, mówiła że ma go dość czy coś
- Gdzie jest to studio?
- 159 High Street (wymyślony)
Bez zwłoki wybiegłem z mieszkania. Popędziłem w stronę studia.
- Witam a pan do kogo?- zapytał mnie w progu jakis facet.
- Jest tu może jakiś Tom ?
- Tak. Tom ktoś do ciebie- chwilę później pojawił się jakiś chłopak. To na pewno był Tom. Bez namysłu rzuciłem się na niego .
- Gdzie jest Marla?!- darłem się szarpiąc go. Odciągnął mnie od niego ochroniarz. Byłem na niego ostro wkurzony.
- O czym ty mówisz?- udawał zdziwionego, choć na jego twarzy dostrzegłem złowieszczy uśmieszek.
- Nie udawaj. Gdzie ona jest?!- zacząłem się szarpać.
- Wyprowadź tego wariata i pilnuj żeby tu nie wrócił- rozkazał ochroniarzowi. Nim się spostrzegłem leżałem przez wejściem do studia. Jeśli coś się jej stanie, zamorduje tego gościa
Marla
Usłyszałam jakaś awanturę na dworze. Poczłapałam do okna. Nie mogłam w to uwierzyć. Przed studiem stał... LOGAN! Tak to był on! Co on tu robi? A z resztą nie ważne, ważne że tu jest! Starałam się krzyczeć, walić w okno ale nie miałam sił. Tom musiał mnie czymś osłabić. Po chwili Logana już tam nie było. Nagle ktoś otworzył drzwi do pomieszczenia w którym byłam. Dopiero teraz zauważyłam że w ogóle są tu jakieś drzwi. Oczywiście stał w nich Tom
- Logan, co ty tu robisz?- nie kryłam zdziwienia.
- Przyleciałem żeby sprawdzić co z Marlą- wparował do mieszkania -Nie wróciła?
- Nie niestety nie. Martwię się- oczy miałam pełne łez
- Ja też, uwierz mi- chodził po mieszkaniu w te i z powrotem.
- Ale nic ci nie mówiła? Gdzie idzie?- spytałam chyba pięćdziesiąty raz.
- No nie. Nie miałem z nią w ogóle kontaktu. Ale przecież mówiłaś że poszła do studia, tak?
- No tak, ale już później jej tam nie było.
- A po co tam poszła nie wiesz?
- Nie- Logan bezradny usiadł na kanapie. To było nawet słodkie że przyleciał tu z Ameryki dla Marli
Marla
Zaczęłam widzieć coraz wyraźniej. Dostrzegłam że jestem zamknięta w jakimś czarnym pomieszczeniu z jednym, małym oknem. Byłam przerażona. Rozglądałam się za jakim wyjściem. Bez skutku. Zaczęłam walić na oślep po ścianach. Nagle nie wiadomo skąd usłyszałam głos.
- I co, fajnie?- poznałam że to był Tom.
- Wypuść mnie padalcu!- krzyczałam ostatkami sił
- Nie ma mowy! Ostrzegałem cię, nie chciałaś po dobroci, to teraz masz!- usłyszałam kroki. Domyśliłam się że sobie poszedł. Waliłam jeszcze chwilę w ścianę. Zmęczona poczołgałam się do okna. Wyjrzałam przez nie. Kojarzyłam to miejsce, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie jestem. Byłam chyba w piwnicy jakiegoś budynku. Rozejrzałam się jeszcze chwilę. Nagle dostrzegłam studio nagraniowe! I to dość blisko. Tom musiał mieszkać gdzieś niedaleko niego i zamknął mnie w swojej piwnicy. Ale z niego palant! Oby ktoś mnie znalazł
Logan
- Czekaj, coś sobie przypomniałam- odezwała się nagle Bella. Gwałtownie wstałem. -Marla chyba coś wspominała że idzie pogadać z jakimś Tomem
- Tomem?- pierwszy raz słyszałem o jakimś Tomie.
- Tak, mówiła że ma go dość czy coś
- Gdzie jest to studio?
- 159 High Street (wymyślony)
Bez zwłoki wybiegłem z mieszkania. Popędziłem w stronę studia.
- Witam a pan do kogo?- zapytał mnie w progu jakis facet.
- Jest tu może jakiś Tom ?
- Tak. Tom ktoś do ciebie- chwilę później pojawił się jakiś chłopak. To na pewno był Tom. Bez namysłu rzuciłem się na niego .
- Gdzie jest Marla?!- darłem się szarpiąc go. Odciągnął mnie od niego ochroniarz. Byłem na niego ostro wkurzony.
- O czym ty mówisz?- udawał zdziwionego, choć na jego twarzy dostrzegłem złowieszczy uśmieszek.
- Nie udawaj. Gdzie ona jest?!- zacząłem się szarpać.
- Wyprowadź tego wariata i pilnuj żeby tu nie wrócił- rozkazał ochroniarzowi. Nim się spostrzegłem leżałem przez wejściem do studia. Jeśli coś się jej stanie, zamorduje tego gościa
Marla
Usłyszałam jakaś awanturę na dworze. Poczłapałam do okna. Nie mogłam w to uwierzyć. Przed studiem stał... LOGAN! Tak to był on! Co on tu robi? A z resztą nie ważne, ważne że tu jest! Starałam się krzyczeć, walić w okno ale nie miałam sił. Tom musiał mnie czymś osłabić. Po chwili Logana już tam nie było. Nagle ktoś otworzył drzwi do pomieszczenia w którym byłam. Dopiero teraz zauważyłam że w ogóle są tu jakieś drzwi. Oczywiście stał w nich Tom
Rozdział 16
Marla
- Co? Próbujemy się uwolnić??- spytał Tom ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Nie miałam nawet siły odpowiedzieć.
- Spokojnie, nic ci nie grozi jeśli przestaniesz się tak zachowywać- uderzył mnie w twarz. Miałam ochotę płakać, ale nawet na to brakowało mi sił.
- Nie mam pojęcia co tu robi ten debil, ale ostrzegam cię jeśli jeszcze raz zobaczę że próbujesz go tu zwabić to nie będę już taki miły- domyśliłam się że chodziło mu o Logana. Wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.
Logan
Wkurzony wróciłem do Belli. Opowiedziałem jej o całym zajściu.
- Więc myślisz że to Tom coś jej zrobił?
- Ja jestem tego pewien- uderzyłem ręką o kanapę -Zabije go jak coś jej zrobi
- Dzwoniłam na policje i powiedzieli że postarają się pomóc- uspokajała mnie Bella -Wywiesiłam też ogłoszenia o zaginięciu Marli. Znajdziemy ją, na pewno- poklepała mnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się. Była jakaś nadzieja że Marla zostanie znaleziona
Marla
Nabrałam już trochę sił. Potrafiłam juz swobodnie poruszać się po pomieszczeniu. Niestety Tom założył w oknie kratę, która utrudniała mi widoczność. Nie potrafiłam nawet przecisnąć przez nią ręki. Całymi dniami starałam się krzyczeć w nadziei że ktoś mnie usłyszy. Na próżno. Przez to tylko dostałam chrypę. Tom właśnie przyniósł mi jedzenie. Nie miałam zamiaru wziąć niczego do ust.
- Musisz coś jeść- próbował wetknąć mi łyżkę zupy ogórkowej do ust.
- Po co mnie tu trzymasz? Przecież i tak się od tego e tobie nie zakocham
- Może i tak, ale skoro ja nie mogę się mieć, to nikt nie może- jego głos zabrzmiał jak głos jakiegoś czarnego charakteru w filmie. Znowu próbował mnie nakarmić. Ale nadal nie miałam zamiaru niczego zjadać, choć byłam strasznie głodna. Zaczął się wydzierać.
- Masz jeść zrozumiano!!!- i wylał mi zupeę prosto na bluzkę. Była gorąca. Cała się poparzyłam. Piekło mnie niesamowicie -Może to cie czegoś nauczy- powiedział złowrogo i wyszedł.
Logan
Poszedłem pod studio, w nadziei że uda mi się tam wejść. Niestety, ochroniarz wciąż stał przed wejściem. Poszedłem się więc przejść. Po drodze zauważyłem dwie dziewczyny. Przez przypadek podsłuchałem ich rozmowę
- Ten Tom znowu coś odwalał w tej piwnicy, słyszałam krzyki.
- To jest jakiś psychopata, ktoś powinien się nim zająć
- Hej, o kim mówicie?- zainteresowałem się ich rozmową
- O Tomie, takim co pracuje w studiu u Browna, a co?- spytała jedna z nich
- A nie wiecie może gdzie on mieszka?
- Tak, w bloku naprzeciwko studia. Taki wysoki, żółto-zielony- odpowiedziała druga.
- Dzięki- rzuciłem w biegu. Teraz już wiedziałem gdzie może być Marla
Marla
Nagle usłyszałam jak ktoś wola moje imię. Wyjrzałam przez okno. Z trudem mogłam widzieć postać która stoi zaledwie metr od okna. Po głosie poznałam że to był Logan. Chciałam krzyknąć, dać mu jakiś znak ale nic z tego. Uderzyć w okno też nie mogłam. Szpary między kratami były za wąskie. Rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam mały patyk leżący na podłodze. Wzięłam go i zaczęłam uderzać w szybę. Nie było to głośne walenie. Mimo to Logan chyba to usłyszał.
- Marla?- schylił się do okna. Przez kraty mogłam zobaczyć jego wielkie, ciemne oczy. Tego widoku mi brakowało - Nie martw się, zaraz cię wyciągnę- powiedział
Logan
Tak, Marla tam była! Wiedziałem że to ten palant ją przetrzymywał. Wszedłem do budynku i zszedłem do piwnicy. Po kolei pukałem do każdej z nich, czekając na reakcje. W końcu, w chyba przedostatniej z nich usłyszałem cichy głos
- Tutaj jestem!- Próbowałem otworzyć te drzwi ale bez skutecznie.
- Odsuń się od drzwi! - krzyknąłem do Nikki. Poczekałem trochę i z całej siły walnąłem w drzwi. Powtarzałem to trzy razy. Dopiero przy ostatnim uderzeniu zamek ustąpił a drzwi się otworzyły. Zobaczyłem przemarzniętą i wykończoną Marle. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Strasznie się o nią martwiłem.
- Wiedziałem że przyjdziesz- dobiegł mnie z tyłu głos Toma. Nagle poczułem ostry ból w plecach. Usłyszałem krzyk Marli. Chwilę później upadłem na ziemię
- Co? Próbujemy się uwolnić??- spytał Tom ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy. Nie miałam nawet siły odpowiedzieć.
- Spokojnie, nic ci nie grozi jeśli przestaniesz się tak zachowywać- uderzył mnie w twarz. Miałam ochotę płakać, ale nawet na to brakowało mi sił.
- Nie mam pojęcia co tu robi ten debil, ale ostrzegam cię jeśli jeszcze raz zobaczę że próbujesz go tu zwabić to nie będę już taki miły- domyśliłam się że chodziło mu o Logana. Wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.
Logan
Wkurzony wróciłem do Belli. Opowiedziałem jej o całym zajściu.
- Więc myślisz że to Tom coś jej zrobił?
- Ja jestem tego pewien- uderzyłem ręką o kanapę -Zabije go jak coś jej zrobi
- Dzwoniłam na policje i powiedzieli że postarają się pomóc- uspokajała mnie Bella -Wywiesiłam też ogłoszenia o zaginięciu Marli. Znajdziemy ją, na pewno- poklepała mnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się. Była jakaś nadzieja że Marla zostanie znaleziona
Marla
Nabrałam już trochę sił. Potrafiłam juz swobodnie poruszać się po pomieszczeniu. Niestety Tom założył w oknie kratę, która utrudniała mi widoczność. Nie potrafiłam nawet przecisnąć przez nią ręki. Całymi dniami starałam się krzyczeć w nadziei że ktoś mnie usłyszy. Na próżno. Przez to tylko dostałam chrypę. Tom właśnie przyniósł mi jedzenie. Nie miałam zamiaru wziąć niczego do ust.
- Musisz coś jeść- próbował wetknąć mi łyżkę zupy ogórkowej do ust.
- Po co mnie tu trzymasz? Przecież i tak się od tego e tobie nie zakocham
- Może i tak, ale skoro ja nie mogę się mieć, to nikt nie może- jego głos zabrzmiał jak głos jakiegoś czarnego charakteru w filmie. Znowu próbował mnie nakarmić. Ale nadal nie miałam zamiaru niczego zjadać, choć byłam strasznie głodna. Zaczął się wydzierać.
- Masz jeść zrozumiano!!!- i wylał mi zupeę prosto na bluzkę. Była gorąca. Cała się poparzyłam. Piekło mnie niesamowicie -Może to cie czegoś nauczy- powiedział złowrogo i wyszedł.
Logan
Poszedłem pod studio, w nadziei że uda mi się tam wejść. Niestety, ochroniarz wciąż stał przed wejściem. Poszedłem się więc przejść. Po drodze zauważyłem dwie dziewczyny. Przez przypadek podsłuchałem ich rozmowę
- Ten Tom znowu coś odwalał w tej piwnicy, słyszałam krzyki.
- To jest jakiś psychopata, ktoś powinien się nim zająć
- Hej, o kim mówicie?- zainteresowałem się ich rozmową
- O Tomie, takim co pracuje w studiu u Browna, a co?- spytała jedna z nich
- A nie wiecie może gdzie on mieszka?
- Tak, w bloku naprzeciwko studia. Taki wysoki, żółto-zielony- odpowiedziała druga.
- Dzięki- rzuciłem w biegu. Teraz już wiedziałem gdzie może być Marla
Marla
Nagle usłyszałam jak ktoś wola moje imię. Wyjrzałam przez okno. Z trudem mogłam widzieć postać która stoi zaledwie metr od okna. Po głosie poznałam że to był Logan. Chciałam krzyknąć, dać mu jakiś znak ale nic z tego. Uderzyć w okno też nie mogłam. Szpary między kratami były za wąskie. Rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam mały patyk leżący na podłodze. Wzięłam go i zaczęłam uderzać w szybę. Nie było to głośne walenie. Mimo to Logan chyba to usłyszał.
- Marla?- schylił się do okna. Przez kraty mogłam zobaczyć jego wielkie, ciemne oczy. Tego widoku mi brakowało - Nie martw się, zaraz cię wyciągnę- powiedział
Logan
Tak, Marla tam była! Wiedziałem że to ten palant ją przetrzymywał. Wszedłem do budynku i zszedłem do piwnicy. Po kolei pukałem do każdej z nich, czekając na reakcje. W końcu, w chyba przedostatniej z nich usłyszałem cichy głos
- Tutaj jestem!- Próbowałem otworzyć te drzwi ale bez skutecznie.
- Odsuń się od drzwi! - krzyknąłem do Nikki. Poczekałem trochę i z całej siły walnąłem w drzwi. Powtarzałem to trzy razy. Dopiero przy ostatnim uderzeniu zamek ustąpił a drzwi się otworzyły. Zobaczyłem przemarzniętą i wykończoną Marle. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Strasznie się o nią martwiłem.
- Wiedziałem że przyjdziesz- dobiegł mnie z tyłu głos Toma. Nagle poczułem ostry ból w plecach. Usłyszałem krzyk Marli. Chwilę później upadłem na ziemię
piątek, 23 czerwca 2017
Rozdział 14
Bella
Marla nie wróciła wczoraj na noc. Zmartwiło mnie to. Dzwoniłam już do niej chyba ze sto razy. Dzwoniłam też do pana Browna. Jak na razie mamy nie chciałam zamartwiać więc jej nic nie mówiłam. Miałam zamiar iść nawet na policje, ale chwile jeszcze z tym poczekam. Pomyślałam że Marla mogła powiedzieć Loganowi gdzie poszła. Zadzwoniłam do niego. Akurat miał przerwę.
- Coś się stało?- zapytał
- Czy Marla nie mówiła ci może gdzie wczoraj poszła?
- Nie wczoraj nie miałem z nią w ogóle kontaktu, a co?
- Bo wyszła do studia wczoraj rano i do tej pory nie wróciła
- Co?!- chyba ostro się przeraził tą wiadomością.
- Dzwoniłam do niej mnóstwo razy ale nie odbierała, martwię się
- Spokojnie, coś poradzimy- i rozłączył się. Ciekawa byłam co on takiego niby wymyśli skoro jest a Ameryce
Logan
Jak wariat popędziłem do Gustavo. Od progu zawołałem:
- Musze lecieć do Londynu!- wypaliłem bez namysłu. Gustavo aż zakrztusił się kawą.
- Że co?! - jak zawsze wydarł się na mnie. Jego krzyk "przywołał" Jamesa, Carlosa i Kendalla
-Czy to jakiś durny żart?!
- Nie, Nikki zaginęła!
- Co?! - wykrzyknęli chłopaki
- Skąd wiesz?- Kelly też zaniepokoiła się tą wiadomością.
- Bella do mnie dzwoniła z pytaniem czy Marla nie mówiła mi gdzie wczoraj rano poszła.
- I do tej pory nie wróciła?- zapytał zdziwiony Carlos.
- Nie. Martwię się o nią. Gustovo pozwól mi tam polecieć, chociaż na tydzień- błagałem
- Chyba zwariowałeś! Nie mogę od tak sobie puścić cię do Londynu! Nie mamy na to pieniędzy!
- Właściwie to mamy- wtrąciła mu się Kelly - Ostatnio Griffin dał nam przecież sporo pieniędzy ze sprzedaży płyt- Gustavo spojrzał na nią groźnie. -No weź, pozwól mu tam lecieć, to dla niego ważne- Gustavo patrzył to na Kelly to na mnie.
- No dobra, poleci! - powiedział po chwili namysłu. Strasznie się ucieszyłem. Udało mi sią załapać na samolot za 4 godziny. Poszedłem spakować kilka rzeczy.
Marla
Obudziłam się w jakimś małym, ciemnym pomieszczeniu. Była bardzo osłabiona. Nade mną stała jakaś postać. Nie widziałam jej dobrze. Wszystko było takie niewyraźne. Mówiła coś do mnie. Po głosie poznałam że to Tom, choć nie rozumiałam co do mnie mówi. To było naprawdę straszne. Popłakałam się, chciałam być teraz w domu
Bella
Był już wieczór. Nieobecność Nikki była coraz bardziej niepokojąca. Wiedziałam że coś się jej stało. Bałam się o nią. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Aż podskoczyłam z przerażenia. Podeszłam do nich powoli i je otworzyłam. Na szczęście stał tam Logan, choć przyznam, jego widok bardzo mnie zdziwił
Marla nie wróciła wczoraj na noc. Zmartwiło mnie to. Dzwoniłam już do niej chyba ze sto razy. Dzwoniłam też do pana Browna. Jak na razie mamy nie chciałam zamartwiać więc jej nic nie mówiłam. Miałam zamiar iść nawet na policje, ale chwile jeszcze z tym poczekam. Pomyślałam że Marla mogła powiedzieć Loganowi gdzie poszła. Zadzwoniłam do niego. Akurat miał przerwę.
- Coś się stało?- zapytał
- Czy Marla nie mówiła ci może gdzie wczoraj poszła?
- Nie wczoraj nie miałem z nią w ogóle kontaktu, a co?
- Bo wyszła do studia wczoraj rano i do tej pory nie wróciła
- Co?!- chyba ostro się przeraził tą wiadomością.
- Dzwoniłam do niej mnóstwo razy ale nie odbierała, martwię się
- Spokojnie, coś poradzimy- i rozłączył się. Ciekawa byłam co on takiego niby wymyśli skoro jest a Ameryce
Logan
Jak wariat popędziłem do Gustavo. Od progu zawołałem:
- Musze lecieć do Londynu!- wypaliłem bez namysłu. Gustavo aż zakrztusił się kawą.
- Że co?! - jak zawsze wydarł się na mnie. Jego krzyk "przywołał" Jamesa, Carlosa i Kendalla
-Czy to jakiś durny żart?!
- Nie, Nikki zaginęła!
- Co?! - wykrzyknęli chłopaki
- Skąd wiesz?- Kelly też zaniepokoiła się tą wiadomością.
- Bella do mnie dzwoniła z pytaniem czy Marla nie mówiła mi gdzie wczoraj rano poszła.
- I do tej pory nie wróciła?- zapytał zdziwiony Carlos.
- Nie. Martwię się o nią. Gustovo pozwól mi tam polecieć, chociaż na tydzień- błagałem
- Chyba zwariowałeś! Nie mogę od tak sobie puścić cię do Londynu! Nie mamy na to pieniędzy!
- Właściwie to mamy- wtrąciła mu się Kelly - Ostatnio Griffin dał nam przecież sporo pieniędzy ze sprzedaży płyt- Gustavo spojrzał na nią groźnie. -No weź, pozwól mu tam lecieć, to dla niego ważne- Gustavo patrzył to na Kelly to na mnie.
- No dobra, poleci! - powiedział po chwili namysłu. Strasznie się ucieszyłem. Udało mi sią załapać na samolot za 4 godziny. Poszedłem spakować kilka rzeczy.
Marla
Obudziłam się w jakimś małym, ciemnym pomieszczeniu. Była bardzo osłabiona. Nade mną stała jakaś postać. Nie widziałam jej dobrze. Wszystko było takie niewyraźne. Mówiła coś do mnie. Po głosie poznałam że to Tom, choć nie rozumiałam co do mnie mówi. To było naprawdę straszne. Popłakałam się, chciałam być teraz w domu
Bella
Był już wieczór. Nieobecność Nikki była coraz bardziej niepokojąca. Wiedziałam że coś się jej stało. Bałam się o nią. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Aż podskoczyłam z przerażenia. Podeszłam do nich powoli i je otworzyłam. Na szczęście stał tam Logan, choć przyznam, jego widok bardzo mnie zdziwił
Rozdział 13
Marla
Wieczorem znalazłam jeszcze dwie kartki tego typu co poprzednie. Zaczęłam się tym powoli drażnić, a nawet trochę bać. Nie wiedziałam co robić. Chciałam pogadać o tym z Bellą, ale nie wiedziałam jak. Nagle zadzwoniła mama
- I co tam, jak sobie radzicie?
- Nie najlepiej- byłam na nią wkurzona że nas tu wysłała.
- Oj tam później będzie lepiej, to tylko pierwsze dni
- Nie sądzę i- chciałam jej powiedzieć o tych liścikach, ale znowu się speszyłam
- I co?
- Nie, nic
- To dobrze. Ok, ja już kończę, narka- mama zawsze starała się zachowywać jak nastolatka. Czasem mnie to nawet bawiło.
- Pa- rozłączyłam się.
- Z kim gadałaś? - dobiegł mnie za plecami głos Belli.
- Z mamą
- Spoko- Wzięłam się w garść i postanowiłam jej powiedzieć o tych liścikach.
- Bella, słuchaj- usiadła koło mnie -Ostatnio dostałam kilka listów od takiego jakby "cichego wielbiciela". Nie zauważyłaś może czy ktoś nas ostatnio śledził?
- Nie- odparła bez namysłu -Przecież nas tu prawie nikt nie zna. No może oprócz pana Browna, tamtego szofera z pierwszego dnia no i tego całego Toma- i dosłownie mnie olśniło. Tak to na pewno był on. Ostro się wkurzyłam. Postanowiłam że jutro pójdę do studia i wszystko sobie wyjaśnimy
Następnego dnia wstałam o 8, zjadłam śniadanie i wyszłam. Uprzedziłam o wszystkim Belle, żeby się nie martwiła. Przez całą drog byłam zdenerwowana jak nigdy. Gdy tylko weszłam do studia, zobaczyłam Toma. Nawet nie zdążył się ze mną przywitać, ponieważ od razu zaczęłam wrzeszczeć.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić o co chodzi z tymi durnymi karteczkami?! Chyba ze sto razy ci mówiłam że kogoś mam! Odczep się! - już miałam wyjść kiedy on złapał mnie za rękę.
- Ale to że kogoś masz wcale mi nie przeszkadza
- Ty chory jesteś?! Mi to przeszkadza! I puść mnie!
- Skoro nie chcesz po dobroci, to zrobimy inaczej- poczułam mocne uderzenie w głowę. Chyba później upadłam.
Bella
Była już 18 a Marli wciąż nie było. Postanowiłam zadzwonić do niej. Nie odbierała. Później zadzwoniłam do pana Browna.
- Witam, czy jest może u pana w studiu Marla?
- Nie, nie ma. Owszem widziałem ją ale jakoś tak rano. A coś się stało?
- Nie nic, dziękuje. Do widzenia. - zaczęłam się powoli niepokoić. A co jeśli ten kretyn coś jej zrobił?
Spokojnie, pewnie niedługo przyjdzie- uspokajałam się. Siedziałam i czekałam na nią chyba do pierwszej w nocy. Później zmęczona zasnęłam
Wieczorem znalazłam jeszcze dwie kartki tego typu co poprzednie. Zaczęłam się tym powoli drażnić, a nawet trochę bać. Nie wiedziałam co robić. Chciałam pogadać o tym z Bellą, ale nie wiedziałam jak. Nagle zadzwoniła mama
- I co tam, jak sobie radzicie?
- Nie najlepiej- byłam na nią wkurzona że nas tu wysłała.
- Oj tam później będzie lepiej, to tylko pierwsze dni
- Nie sądzę i- chciałam jej powiedzieć o tych liścikach, ale znowu się speszyłam
- I co?
- Nie, nic
- To dobrze. Ok, ja już kończę, narka- mama zawsze starała się zachowywać jak nastolatka. Czasem mnie to nawet bawiło.
- Pa- rozłączyłam się.
- Z kim gadałaś? - dobiegł mnie za plecami głos Belli.
- Z mamą
- Spoko- Wzięłam się w garść i postanowiłam jej powiedzieć o tych liścikach.
- Bella, słuchaj- usiadła koło mnie -Ostatnio dostałam kilka listów od takiego jakby "cichego wielbiciela". Nie zauważyłaś może czy ktoś nas ostatnio śledził?
- Nie- odparła bez namysłu -Przecież nas tu prawie nikt nie zna. No może oprócz pana Browna, tamtego szofera z pierwszego dnia no i tego całego Toma- i dosłownie mnie olśniło. Tak to na pewno był on. Ostro się wkurzyłam. Postanowiłam że jutro pójdę do studia i wszystko sobie wyjaśnimy
Następnego dnia wstałam o 8, zjadłam śniadanie i wyszłam. Uprzedziłam o wszystkim Belle, żeby się nie martwiła. Przez całą drog byłam zdenerwowana jak nigdy. Gdy tylko weszłam do studia, zobaczyłam Toma. Nawet nie zdążył się ze mną przywitać, ponieważ od razu zaczęłam wrzeszczeć.
- Możesz mi łaskawie wyjaśnić o co chodzi z tymi durnymi karteczkami?! Chyba ze sto razy ci mówiłam że kogoś mam! Odczep się! - już miałam wyjść kiedy on złapał mnie za rękę.
- Ale to że kogoś masz wcale mi nie przeszkadza
- Ty chory jesteś?! Mi to przeszkadza! I puść mnie!
- Skoro nie chcesz po dobroci, to zrobimy inaczej- poczułam mocne uderzenie w głowę. Chyba później upadłam.
Bella
Była już 18 a Marli wciąż nie było. Postanowiłam zadzwonić do niej. Nie odbierała. Później zadzwoniłam do pana Browna.
- Witam, czy jest może u pana w studiu Marla?
- Nie, nie ma. Owszem widziałem ją ale jakoś tak rano. A coś się stało?
- Nie nic, dziękuje. Do widzenia. - zaczęłam się powoli niepokoić. A co jeśli ten kretyn coś jej zrobił?
Spokojnie, pewnie niedługo przyjdzie- uspokajałam się. Siedziałam i czekałam na nią chyba do pierwszej w nocy. Później zmęczona zasnęłam
Rozdział 12
Logan
Przez cały czas zastanawiałem się z Marla obejrzała wczorajszy wywiad. Miałem nadzieje że tak. Z nudów wszedłem na Twittera. Zobaczyłem wpis Marla, który utwierdził mnie w moim przekonaniu "Wczorajszy wywiad <3 Dziękuje ;*" Uśmiechnąłem się do monitora. Ciągle o niej myślałem.
- Idziesz na basen?- z głębokiego namysłu wyrwał mnie głos Carlosa.
- Co? Aaaa, nie, narazie nie.
- Spoko, jakbyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie jesteśmy, prawda?- kiwnąłem twierdząco głową. Latynos uśmiechnął się i wyszedł. Wszedłem na aFcebooka. Siedziałem tam chyba trzy godziny. Kiedy już miałem wychodzić zobaczyłem że Marla jest dostępna! Od razu do niej napisałem
Logan: Heej
Marla: O heej. Co tam?
L: Tęsknię
M: Ja też
L: ;)
M: ;)
L: A poza tym ?
M: Nie najlepiej
L: Co się stało ?
M: Po pierwsze wyjechałam, po drugie nikogo tu nie znam, a po trzecie wyjechałam
L: Uwierz mi ja też nie skacze z radości
M: Wiem. Musze kończyć, idę do studia pa ;*
L: Pa :*
Marla
Kurde, dlaczego akurat teraz muszę iść do tego studia?! Byłam wkurzona że musiałam skończyć rozmowę z Loganem. Poszłam do Belli spytać czy jest gotowa do wyjścia.
- Tak zaraz wychodzę!- krzyknęła z łazienki. Miałam jeszcze trochę czasu, więc włączyłam telewizje. Nagle zauważyłam że ktoś podsuwa pod drzwiami wejściowymi jakąś karteczkę. Po chwili niepewności, podeszłam i podniosłam ten kawałek papieru. Było na nim napisane wielkimi literami "DLA MARLI". Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się dookoła czy ktoś tam nie stoi, ale nikogo tam nie zastałam. Zamknęłam więc drzwi i usiadłam na sofie. Otworzyłam liścik i zaniemówiłam. Było w nim napisane "Jesteś dla mnie wszystkim i nikt tego nie zmieni" Charakter pisma autora tego listu widziałam po raz pierwszy w życiu.
Pewnie to jakiś żart- pomyślałam. Bella wyszła już z łazienki.
- Co to?- wskazała ręką na kartkę, którą cały czas trzymałam w dłoni
- To? Tylko jakiś śmieć- wyrzuciłam liścik do kosza i udałyśmy się do studia.
Pan Brown już na progu wręczył nam tekst piosenki . Miałyśmy się z nią zapoznać i jutro zaśpiewać.
- Jakoś do mnie nie przemawia ta piosenka- powiedziała Bella.
- To chyba dlatego że nagrywamy ją tutaj- w tej chwili wpadłam na Toma.
- O co za miła niespodzianka-powiedział
Niekoniecznie- pomyślałam. Miałam już go serdecznie dość mimo to że znam go od kilku dni.
- Ta ale wiesz co, my już musimy iść- najwyraźniej Bella też na nim nie przepadała. Przyspieszyła kroku i pobiegła przed siebie
- No to może później się spotkamy?- spytał uśmiechając się. Miałam ochotę wtedy dać mu z liścia
- Już ci mówiłam że kogoś mam, pa- odwróciłam się na piecie i pobiegłam za siostrą. W domu pod drzwiami znowu znalazłam kartkę zaadresowaną do mnie. Tym razem treść była taka: "Ode mnie się nie uwolnisz, czy ci się to podoba czy nie". Głęboko miałam nadzieje że to kolejny żart, choć rozum podpowiadał mi coś innego
Przez cały czas zastanawiałem się z Marla obejrzała wczorajszy wywiad. Miałem nadzieje że tak. Z nudów wszedłem na Twittera. Zobaczyłem wpis Marla, który utwierdził mnie w moim przekonaniu "Wczorajszy wywiad <3 Dziękuje ;*" Uśmiechnąłem się do monitora. Ciągle o niej myślałem.
- Idziesz na basen?- z głębokiego namysłu wyrwał mnie głos Carlosa.
- Co? Aaaa, nie, narazie nie.
- Spoko, jakbyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie jesteśmy, prawda?- kiwnąłem twierdząco głową. Latynos uśmiechnął się i wyszedł. Wszedłem na aFcebooka. Siedziałem tam chyba trzy godziny. Kiedy już miałem wychodzić zobaczyłem że Marla jest dostępna! Od razu do niej napisałem
Logan: Heej
Marla: O heej. Co tam?
L: Tęsknię
M: Ja też
L: ;)
M: ;)
L: A poza tym ?
M: Nie najlepiej
L: Co się stało ?
M: Po pierwsze wyjechałam, po drugie nikogo tu nie znam, a po trzecie wyjechałam
L: Uwierz mi ja też nie skacze z radości
M: Wiem. Musze kończyć, idę do studia pa ;*
L: Pa :*
Marla
Kurde, dlaczego akurat teraz muszę iść do tego studia?! Byłam wkurzona że musiałam skończyć rozmowę z Loganem. Poszłam do Belli spytać czy jest gotowa do wyjścia.
- Tak zaraz wychodzę!- krzyknęła z łazienki. Miałam jeszcze trochę czasu, więc włączyłam telewizje. Nagle zauważyłam że ktoś podsuwa pod drzwiami wejściowymi jakąś karteczkę. Po chwili niepewności, podeszłam i podniosłam ten kawałek papieru. Było na nim napisane wielkimi literami "DLA MARLI". Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się dookoła czy ktoś tam nie stoi, ale nikogo tam nie zastałam. Zamknęłam więc drzwi i usiadłam na sofie. Otworzyłam liścik i zaniemówiłam. Było w nim napisane "Jesteś dla mnie wszystkim i nikt tego nie zmieni" Charakter pisma autora tego listu widziałam po raz pierwszy w życiu.
Pewnie to jakiś żart- pomyślałam. Bella wyszła już z łazienki.
- Co to?- wskazała ręką na kartkę, którą cały czas trzymałam w dłoni
- To? Tylko jakiś śmieć- wyrzuciłam liścik do kosza i udałyśmy się do studia.
Pan Brown już na progu wręczył nam tekst piosenki . Miałyśmy się z nią zapoznać i jutro zaśpiewać.
- Jakoś do mnie nie przemawia ta piosenka- powiedziała Bella.
- To chyba dlatego że nagrywamy ją tutaj- w tej chwili wpadłam na Toma.
- O co za miła niespodzianka-powiedział
Niekoniecznie- pomyślałam. Miałam już go serdecznie dość mimo to że znam go od kilku dni.
- Ta ale wiesz co, my już musimy iść- najwyraźniej Bella też na nim nie przepadała. Przyspieszyła kroku i pobiegła przed siebie
- No to może później się spotkamy?- spytał uśmiechając się. Miałam ochotę wtedy dać mu z liścia
- Już ci mówiłam że kogoś mam, pa- odwróciłam się na piecie i pobiegłam za siostrą. W domu pod drzwiami znowu znalazłam kartkę zaadresowaną do mnie. Tym razem treść była taka: "Ode mnie się nie uwolnisz, czy ci się to podoba czy nie". Głęboko miałam nadzieje że to kolejny żart, choć rozum podpowiadał mi coś innego
Rozdział 10
Marla
Wciąż mam w głowie obrazek z wczoraj: Przejazd bryczką, tłumy ludzi patrzących z niedowierzaniem na nas i Logana. Tak, Logana pamiętam z tamtego dnia najbardziej... Ale wróćmy do teraźniejszości. Pakowałam jeszcze ostatnie rzeczy typu ładowarka do telefonu, laptop gdy do pokoju weszła Bella.
- Zapomniałaś o tej bluzce- wręczyła mi czarny top -Zawieruszyła się wieki temu. Znalazłam ją przed chwilą za pralką.
Rozwinęłam kłębek materiału. To była moja stara koszulka z wizerunkiem chłopaków z BTR i podpisem: "Rusher FOREVER". Uśmiechnęłam się po nosem i schowałam ją do innych ubrań.
- Spakowana?- spytała nagle siostra
- Ta, raczej tak. Wolałabym zostać
- Uwierz mi ja też. Ale co możemy? Nic nie możemy. Idę dokończyć pakowanie się- powiedziała i wyszła. Ja położyłam wszystkie walizki przy drzwiach i położyłam się na podłodze. Włączyłam radio. Właśnie leciała piosenka "Windows Down"
Logan
- I zawaliłem całą sprawę- użalałem się tak nad sobą już od jakiejś godziny, a chłopaki wciąż tylko powtarzali:
- Wcale nie, to nie twoja wina, będzie dobrze- a skąd oni to mogą niby wiedzieć? Tylko James mnie rozumiał. Ale on od wczoraj nie wychodził z pokoju. Zostawiliśmy go tam samego, wiem że tego potrzebuje. Minutę do ktoś zapukał do drzwi. Kiedy Carlos otworzył drzwi zobaczyliśmy Marle.
- Hej- powiedziała bez entuzjazmu -Jest sprawa, czy ktoś z was mógłby nas jutro podwieźć na lotnisko na 13.00?
- Jasne, ja pojadę- od razu się odezwałem. Marla chyba była zadowolona z tej odpowiedzi bo lekko się uśmiechnęła.
- Jadę z wami! - usłyszeliśmy nagle krzyk Jamesa. To dobrze, już myślałem że nie żyje!
- Dzięki. To pa- Marla pomachała lekko i wyszła.
Będzie mi jej brakować
Marla
Obudziłam się. Spojrzałam na telefon.
Tak, dzisiaj jest piątek- pomyślałam. Mimo że była dopiero 6:30 wstałam, umyłam się i ubrałam. Gdy poszłam do salonu Bella już tam była.
- Już nie śpisz?- spytała mnie
- Nie, nie mogę zasnąć
- Zrobić ci śniadanie?
- Nie jestem głodna- usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje. Siedziałam tam bez ruchu kilka godzin. Spojrzałam na zegarek, była już 10:30. Miałyśmy iść do chłopaków o 12 żeby zdążyli schować nasze walizki do samochodu. Z nudów zaczęłam znosić swoje bagaże do salonu. Nie zauważyłam nawet jak minęły wtedy 2 godziny. Do mieszkania weszli Kendall i James.
- Już można?- Kendall wskazał na walizki
- Tak można- kiwnęłam głową. James stał wpatrzony w Belle siedzącą na podłodze. Coś jeszcze oglądała i chyba nawet nie zauważyła że chłopaki weszli. Kendall szturchnął Jamesa a ten jakby poparzony odskoczył i powoli zaczął brać nasze torby. Uwinęli się ze wszystkim w około 10 minut. Spojrzałam na zegarek, była już 12:40. zaczęłyśmy powoli wychodzić z Bellą na dwór. Pożegnałyśmy się z Carlosem i Kendallem. Logan i James już czekali na nas przy aucie. Pierwszy z nich usiadł ze mną z tyłu, James za kierownicą a Bella koło niego. W połowie drogi w radiu zaczęli grać "Intermission". Zaczęłam to po cichu śpiewać. Logan spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Chwilę później poczułam jak mnie przytula. To było miłe. Jechaliśmy krótko, bo gdy tylko popatrzyłam przez okno byliśmy już na lotnisku.
- No to czas się- Logan zamknął mi usta pocałunkiem. Nie chciałam się z nim żegnać, serio. Przytuliłam się do niego najmocniej jak mogłam. Nagle usłyszałam:
- Pasażerowie lotu do Londynu proszeni są o wejście na pokład!
- To nasz samolot- wyszeptałam po cichu. Logan wypuścił mnie z uścisku. Spojrzałam na Belle. Ta żegnała się z Jamesem. Jej też było trudno. Zaczęłyśmy iść w stronę samolotu.
- Marla, czekaj- zawołał nagle Logan. Gwałtownie odwróciłam się -Zapomniałem ci to dać wręczył mi do ręki naszyjnik z sercem. Widniał na nim napis: "N&L". Prawie się popłakałam.
- Kocham cię- tylko tyle udało mi się wydusić. Znowu go przytuliłam. Chwilę później siedziałam już w samolocie. Wystartowaliśmy. Machałam mu przez okno, choć wiem że mnie nie widział.
Wciąż mam w głowie obrazek z wczoraj: Przejazd bryczką, tłumy ludzi patrzących z niedowierzaniem na nas i Logana. Tak, Logana pamiętam z tamtego dnia najbardziej... Ale wróćmy do teraźniejszości. Pakowałam jeszcze ostatnie rzeczy typu ładowarka do telefonu, laptop gdy do pokoju weszła Bella.
- Zapomniałaś o tej bluzce- wręczyła mi czarny top -Zawieruszyła się wieki temu. Znalazłam ją przed chwilą za pralką.
Rozwinęłam kłębek materiału. To była moja stara koszulka z wizerunkiem chłopaków z BTR i podpisem: "Rusher FOREVER". Uśmiechnęłam się po nosem i schowałam ją do innych ubrań.
- Spakowana?- spytała nagle siostra
- Ta, raczej tak. Wolałabym zostać
- Uwierz mi ja też. Ale co możemy? Nic nie możemy. Idę dokończyć pakowanie się- powiedziała i wyszła. Ja położyłam wszystkie walizki przy drzwiach i położyłam się na podłodze. Włączyłam radio. Właśnie leciała piosenka "Windows Down"
Logan
- I zawaliłem całą sprawę- użalałem się tak nad sobą już od jakiejś godziny, a chłopaki wciąż tylko powtarzali:
- Wcale nie, to nie twoja wina, będzie dobrze- a skąd oni to mogą niby wiedzieć? Tylko James mnie rozumiał. Ale on od wczoraj nie wychodził z pokoju. Zostawiliśmy go tam samego, wiem że tego potrzebuje. Minutę do ktoś zapukał do drzwi. Kiedy Carlos otworzył drzwi zobaczyliśmy Marle.
- Hej- powiedziała bez entuzjazmu -Jest sprawa, czy ktoś z was mógłby nas jutro podwieźć na lotnisko na 13.00?
- Jasne, ja pojadę- od razu się odezwałem. Marla chyba była zadowolona z tej odpowiedzi bo lekko się uśmiechnęła.
- Jadę z wami! - usłyszeliśmy nagle krzyk Jamesa. To dobrze, już myślałem że nie żyje!
- Dzięki. To pa- Marla pomachała lekko i wyszła.
Będzie mi jej brakować
Marla
Obudziłam się. Spojrzałam na telefon.
Tak, dzisiaj jest piątek- pomyślałam. Mimo że była dopiero 6:30 wstałam, umyłam się i ubrałam. Gdy poszłam do salonu Bella już tam była.
- Już nie śpisz?- spytała mnie
- Nie, nie mogę zasnąć
- Zrobić ci śniadanie?
- Nie jestem głodna- usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje. Siedziałam tam bez ruchu kilka godzin. Spojrzałam na zegarek, była już 10:30. Miałyśmy iść do chłopaków o 12 żeby zdążyli schować nasze walizki do samochodu. Z nudów zaczęłam znosić swoje bagaże do salonu. Nie zauważyłam nawet jak minęły wtedy 2 godziny. Do mieszkania weszli Kendall i James.
- Już można?- Kendall wskazał na walizki
- Tak można- kiwnęłam głową. James stał wpatrzony w Belle siedzącą na podłodze. Coś jeszcze oglądała i chyba nawet nie zauważyła że chłopaki weszli. Kendall szturchnął Jamesa a ten jakby poparzony odskoczył i powoli zaczął brać nasze torby. Uwinęli się ze wszystkim w około 10 minut. Spojrzałam na zegarek, była już 12:40. zaczęłyśmy powoli wychodzić z Bellą na dwór. Pożegnałyśmy się z Carlosem i Kendallem. Logan i James już czekali na nas przy aucie. Pierwszy z nich usiadł ze mną z tyłu, James za kierownicą a Bella koło niego. W połowie drogi w radiu zaczęli grać "Intermission". Zaczęłam to po cichu śpiewać. Logan spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Chwilę później poczułam jak mnie przytula. To było miłe. Jechaliśmy krótko, bo gdy tylko popatrzyłam przez okno byliśmy już na lotnisku.
- No to czas się- Logan zamknął mi usta pocałunkiem. Nie chciałam się z nim żegnać, serio. Przytuliłam się do niego najmocniej jak mogłam. Nagle usłyszałam:
- Pasażerowie lotu do Londynu proszeni są o wejście na pokład!
- To nasz samolot- wyszeptałam po cichu. Logan wypuścił mnie z uścisku. Spojrzałam na Belle. Ta żegnała się z Jamesem. Jej też było trudno. Zaczęłyśmy iść w stronę samolotu.
- Marla, czekaj- zawołał nagle Logan. Gwałtownie odwróciłam się -Zapomniałem ci to dać wręczył mi do ręki naszyjnik z sercem. Widniał na nim napis: "N&L". Prawie się popłakałam.
- Kocham cię- tylko tyle udało mi się wydusić. Znowu go przytuliłam. Chwilę później siedziałam już w samolocie. Wystartowaliśmy. Machałam mu przez okno, choć wiem że mnie nie widział.
Rozdział 19
Marla
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była pięć po dziewiątej. Nie mogłam już zasnąć. Wstałam, ubrałam się i poszłam do salonu. Nie wiedziałam co robić. Siedziałam bezczynnie i gapiłam się w okno. Chłopaki mieli przyjść tak gdzieś za dziesięć dziesiąta. Miałam więc jeszcze trochę czasu. Wzięłam pierwszą z brzegu książkę i zaczęłam czytać. Po chwili z sypialni wyszła Bella.
- Już nie śpisz?- spytała przeciągając się
- Nie, obudziłam się i nie mogłam zasnąć- siostra uśmiechnęła się nieśmiało.
- Chcesz kanapkę?- spytała
- Chętnie- poszła do kuchni. Ja wróciłam do książki. Mimo iż starałam się skupić nic z niej do mnie nie docierało. Odłożyłam ją. Bella wróciła z kanapkami.
- Dzięki- powiedziałam i wzięłam jedną z szynką i pomidorem
- Idziesz dzisiaj z nami do szpitala?- zapytałam
- Tak, pójdę- uśmiechnęła się. Wiedziałam że ze wszelkich sił chce mnie wspierać.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je. Okazało się że to chłopaki. Spojrzałam za zegarek. Była już za siedem dziesiąta.
- Gotowe?- spytał James wypatrując Belle.
- Tak, już idziemy- odpowiedziałam -Bella! - siostra podbiegła niemal natychmiast. Wymieniła spojrzenia z Jamesem i zalała się rumieńcem. Cała ona.
Logan
Obudziłem się wcześnie rano nadal nic nie pamiętając. Ciągle myślałem o tamtej dziewczynie, która wczoraj u mnie była. Jak ona się nazywała? Maya? Martha? Marla? Tak, to była Marla. Dziwne, mam wrażenie że znam to imię... No fakt, mówiła że jest moją przyjaciółką. Zerknąłem na zegarek. Już dochodziła dziesiąta Nie miałem nic do roboty. Leżałem na plecach i wpatrywałem się w sufit. Nagle ktoś zapukał.
- Proszę- zobaczyłem Marle z jakimiś trzema chłopakami. Za nimi weszła jeszcze jedna dziewczyna.
- Hej, pamiętasz mnie?- zapytała znajoma mi już dziewczyna.
- Tak, byłaś wczoraj u mnie. Jesteś Marla. A wy to kto?- na ich twarzach pojawiło się zaskoczenie i zarazem smutek.
- Logan, to James, Carlos, Kendall i moja siostra Bella- wskazywała na wszystkich po kolei.
- Ja gram z wami w zespole, tak?- spytałem
- Tak, w Big Time Rush- odpowiedział mi blondyn, chyba Kendall.
- Przypomniałeś sobie coś, cokolwiek?- spytała Marla
- Niestety nie- zauważyłem zmartwienie na jej twarzy. Chyba zmartwiła ją moja odpowiedź
- Tak w ogóle, to czy ktoś z was wie, dlaczego nic nie pamiętam?
- Przez takiego idiotę który mnie porwał- odpowiedziała mi Marla- Ty uratowałeś mi życie- po jej policzku poleciała łza. Nagle zadzwonił jakiś telefon.
Marla
- Przepraszam, to mój- otarłam łzę z polika i wyszłam na korytarz. Dzwoniła mama.
- Dziecko, nic ci nie jest!- krzyknęła tak głośno że musiałam oddalić telefon od ucha. - Wszystko dobrze?
- Tak, Logan mnie uratował- opowiedziałam jej całą historie.
- Logan przyjechał dla ciebie aż z Ameryki?- zdziwiła się mama.
- Tak, a teraz przeze mnie nic nie pamięta- była bliska płaczu
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Zaraz do ciebie przyjadę, przecież mieszkam niedaleko. Jesteś w domu?
- Nie, w szpitalu św. Tomasza u Logana
- Zaraz będę, pa
- Pa- rozłączyłam się. Nawet zapomniałam że moi rodzice mieszkają w Colchester, niedaleko Londynu. Wróciłam na sale. Logan rozmawiał z chłopakami. Śmiali się. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Kto dzwonił?- spytała Bella podchodząc do mnie
- Mama. Powiedziała że zaraz tu przyjedzie- podeszłam bliżej Logana.
- Na serio? Ja to zrobiłem?- ledwo powstrzymywał śmiech. Chłopaki zresztą też. Siedzieliśmy u niego jeszcze dobre dwie godziny. Za chwile przyjechała mama.
- Cześć dziewczynki- uścisnęła mnie i Belle -Hej chłopcy
- Dzień dobry- odpowiedzieli wszyscy z wyjątkiem Logana, który wyglądał na zbitego z tropu.
- Logan, to moja mama- wyjaśniłam mu
- Aha, dzień dobry. Przepraszam ale nic nie pamiętam- moja mama kiwnęła głową i uśmiechnęła się do niego. Na sale wszedł lekarz.
- Mam dla pana dobrą wiadomość. Po za amnezją nic panu nie dolega, więc jeszcze dzisiaj może pan wyjść ze szpitala
- A amnezja sama przejdzie?- spytałam
- Jeśli będziecie sie państwo starać mu wszytko przypomnieć za pomocą np. smaków z dzieciństwa czy jakiś mocniejszych wspomnień, które może jeszcze pamięta, choćby w części, to powinna ustąpić już niedługo- trochę mi ulżyło. Więc jest nadzieja
Minęło kilka godzin i Logan już był wypisany. Wszyscy pojechali do naszego mieszkania.
- I co teraz?- spytała Bella
- Gustavo kazał nam wracać tak szybko, jak to możliwe- powiedział ze smutkiem James -Być może wylecimy jeszcze dzisiaj
- Kto to Gustavo?- usłyszałam jak Logan zapytał szeptem Carlosa. Ten coś mu odpowiedział, lecz tego już nie dosłyszałam
- Za wszelką cenę będziemy się starali przywrócić pamięć Logana- powiedział Kendall po tym jak zobaczył moja zmartwioną minę -Będzie dobrze - zapewniał
- A ja za wszelką cenę będę się starał wszystko przypomnieć - powiedział Logan. Uśmiechnął się przy tym do mnie. Odwzajemniłam tym samym.
- Nikki, możemy pogadać?- odezwała się moja mama. Nawet nie zwróciłam uwagi że była z nami. Odeszłyśmy kilka kroków dalej.
- Co jest?- spytałam
- Widzę że ten Logan wiele dla ciebie znaczy- zaczęła - I ty dla niego także, skoro przyleciał tu z L. A. Dzwoniłam już do pana Brown'a i powiedziałam mu że razem z siostrą nie będziecie już nagrywać w jego studiu, wracacie do Palm Woods
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była pięć po dziewiątej. Nie mogłam już zasnąć. Wstałam, ubrałam się i poszłam do salonu. Nie wiedziałam co robić. Siedziałam bezczynnie i gapiłam się w okno. Chłopaki mieli przyjść tak gdzieś za dziesięć dziesiąta. Miałam więc jeszcze trochę czasu. Wzięłam pierwszą z brzegu książkę i zaczęłam czytać. Po chwili z sypialni wyszła Bella.
- Już nie śpisz?- spytała przeciągając się
- Nie, obudziłam się i nie mogłam zasnąć- siostra uśmiechnęła się nieśmiało.
- Chcesz kanapkę?- spytała
- Chętnie- poszła do kuchni. Ja wróciłam do książki. Mimo iż starałam się skupić nic z niej do mnie nie docierało. Odłożyłam ją. Bella wróciła z kanapkami.
- Dzięki- powiedziałam i wzięłam jedną z szynką i pomidorem
- Idziesz dzisiaj z nami do szpitala?- zapytałam
- Tak, pójdę- uśmiechnęła się. Wiedziałam że ze wszelkich sił chce mnie wspierać.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je. Okazało się że to chłopaki. Spojrzałam za zegarek. Była już za siedem dziesiąta.
- Gotowe?- spytał James wypatrując Belle.
- Tak, już idziemy- odpowiedziałam -Bella! - siostra podbiegła niemal natychmiast. Wymieniła spojrzenia z Jamesem i zalała się rumieńcem. Cała ona.
Logan
Obudziłem się wcześnie rano nadal nic nie pamiętając. Ciągle myślałem o tamtej dziewczynie, która wczoraj u mnie była. Jak ona się nazywała? Maya? Martha? Marla? Tak, to była Marla. Dziwne, mam wrażenie że znam to imię... No fakt, mówiła że jest moją przyjaciółką. Zerknąłem na zegarek. Już dochodziła dziesiąta Nie miałem nic do roboty. Leżałem na plecach i wpatrywałem się w sufit. Nagle ktoś zapukał.
- Proszę- zobaczyłem Marle z jakimiś trzema chłopakami. Za nimi weszła jeszcze jedna dziewczyna.
- Hej, pamiętasz mnie?- zapytała znajoma mi już dziewczyna.
- Tak, byłaś wczoraj u mnie. Jesteś Marla. A wy to kto?- na ich twarzach pojawiło się zaskoczenie i zarazem smutek.
- Logan, to James, Carlos, Kendall i moja siostra Bella- wskazywała na wszystkich po kolei.
- Ja gram z wami w zespole, tak?- spytałem
- Tak, w Big Time Rush- odpowiedział mi blondyn, chyba Kendall.
- Przypomniałeś sobie coś, cokolwiek?- spytała Marla
- Niestety nie- zauważyłem zmartwienie na jej twarzy. Chyba zmartwiła ją moja odpowiedź
- Tak w ogóle, to czy ktoś z was wie, dlaczego nic nie pamiętam?
- Przez takiego idiotę który mnie porwał- odpowiedziała mi Marla- Ty uratowałeś mi życie- po jej policzku poleciała łza. Nagle zadzwonił jakiś telefon.
Marla
- Przepraszam, to mój- otarłam łzę z polika i wyszłam na korytarz. Dzwoniła mama.
- Dziecko, nic ci nie jest!- krzyknęła tak głośno że musiałam oddalić telefon od ucha. - Wszystko dobrze?
- Tak, Logan mnie uratował- opowiedziałam jej całą historie.
- Logan przyjechał dla ciebie aż z Ameryki?- zdziwiła się mama.
- Tak, a teraz przeze mnie nic nie pamięta- była bliska płaczu
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Zaraz do ciebie przyjadę, przecież mieszkam niedaleko. Jesteś w domu?
- Nie, w szpitalu św. Tomasza u Logana
- Zaraz będę, pa
- Pa- rozłączyłam się. Nawet zapomniałam że moi rodzice mieszkają w Colchester, niedaleko Londynu. Wróciłam na sale. Logan rozmawiał z chłopakami. Śmiali się. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Kto dzwonił?- spytała Bella podchodząc do mnie
- Mama. Powiedziała że zaraz tu przyjedzie- podeszłam bliżej Logana.
- Na serio? Ja to zrobiłem?- ledwo powstrzymywał śmiech. Chłopaki zresztą też. Siedzieliśmy u niego jeszcze dobre dwie godziny. Za chwile przyjechała mama.
- Cześć dziewczynki- uścisnęła mnie i Belle -Hej chłopcy
- Dzień dobry- odpowiedzieli wszyscy z wyjątkiem Logana, który wyglądał na zbitego z tropu.
- Logan, to moja mama- wyjaśniłam mu
- Aha, dzień dobry. Przepraszam ale nic nie pamiętam- moja mama kiwnęła głową i uśmiechnęła się do niego. Na sale wszedł lekarz.
- Mam dla pana dobrą wiadomość. Po za amnezją nic panu nie dolega, więc jeszcze dzisiaj może pan wyjść ze szpitala
- A amnezja sama przejdzie?- spytałam
- Jeśli będziecie sie państwo starać mu wszytko przypomnieć za pomocą np. smaków z dzieciństwa czy jakiś mocniejszych wspomnień, które może jeszcze pamięta, choćby w części, to powinna ustąpić już niedługo- trochę mi ulżyło. Więc jest nadzieja
Minęło kilka godzin i Logan już był wypisany. Wszyscy pojechali do naszego mieszkania.
- I co teraz?- spytała Bella
- Gustavo kazał nam wracać tak szybko, jak to możliwe- powiedział ze smutkiem James -Być może wylecimy jeszcze dzisiaj
- Kto to Gustavo?- usłyszałam jak Logan zapytał szeptem Carlosa. Ten coś mu odpowiedział, lecz tego już nie dosłyszałam
- Za wszelką cenę będziemy się starali przywrócić pamięć Logana- powiedział Kendall po tym jak zobaczył moja zmartwioną minę -Będzie dobrze - zapewniał
- A ja za wszelką cenę będę się starał wszystko przypomnieć - powiedział Logan. Uśmiechnął się przy tym do mnie. Odwzajemniłam tym samym.
- Nikki, możemy pogadać?- odezwała się moja mama. Nawet nie zwróciłam uwagi że była z nami. Odeszłyśmy kilka kroków dalej.
- Co jest?- spytałam
- Widzę że ten Logan wiele dla ciebie znaczy- zaczęła - I ty dla niego także, skoro przyleciał tu z L. A. Dzwoniłam już do pana Brown'a i powiedziałam mu że razem z siostrą nie będziecie już nagrywać w jego studiu, wracacie do Palm Woods
czwartek, 22 czerwca 2017
Rozdział 9
Marla
- Co się stało?- spytała przerażona. Głos mamy był dość groźny.
- Powiedz mi proszę, jak się czujecie?
- Dobrze, czemu pytasz?- zapytałam zdziwiona.
- Bo niedawno zadzwonił pan Brown i powiedział mi żebym życzyła wam zdrowia. I powiedział że podobno chorujecie na jakąś grypę kanibalską
- Grypa kanibalska? Pierwsze słyszę- na serio nie wiedziałam o co chodzi
- Nie udawaj! Wy to wszystko wymyśliłyście. I wiesz co? Lady Gaga nie przyjeżdża do Londynu, miejsce wolne. Samolot macie w czwartek o godzinie 13:00 na lotnisku International. Do zobaczenia! - krzyknęła i rozłączyła się. Ale ja serio nie wiedziałam o co chodzi z tą całą grypą. Wiem jedynie że jednak lecimy. Ale tamto nie daje mi spokoju. Kto mógł coś takiego wymyślić, tylko po to żebyśmy zostały? Chyba już wiem. Pobiegłam do Belli
- Jednak jedziemy- powiedziałam, gdy tylko ją zobaczyłam. Patrzyła z niedowierzaniem, ale miała też smutek w oczach- Samolot mamy w piątek o 13.00- pokiwała głową. Poszła do swojego pokoju. Chyba zaczęła się pakować. W końcu piątek był już za dwa dni. Ja poszłam do chłopaków, podzielić się złą nowiną.
- Ale jak to?!- wykrzyknęli wszyscy razem
- Tak to. Tak w ogóle to dzięki- spojrzeli na mnie jak na wariatkę
- Ale za? - zapytał Carlos
- Za tą sprawę z tą jakąś tam grypą
- Kanibalską?
- Tak
- To był pomysł Logana- wskazał na ciemnookiego James
Brunet uśmiechnął się, ale zaraz posmutniał. Podbiegłam do niego i przytuliłam go. Byłam mu wdzięczna mimo to, że jego plan się nie powiódł. Powiedziałam chłopakom, że muszę iść się pakować. Ruszyłam w stronę pokoju. Bella w połowie była już spakowana. Poszłam do siebie. Włączyłam płytę "Elevate" i zaczęłam się pakować. Nie wiem czy to można było nazważ pakowaniem, raczej upychaniem wszystkich rzeczy do walizki. Szło mi to bardzo wolno. Nie śpieszyło mi się zbytnio do wyjazdu. Po kilku godzinach byłam gotowa. Położyłam się na łóżku i myślałam co teraz będzie. Przecież to nie może się tak po prostu skończyć. Chwilę później dostałam smsa.
"Wyjdź na dwór i weź ze sobą Belle ;) Logan xx"
Jeszcze przez moment patrzyłam na ekran telefonu. Ocknęłam się po kilku sekundach. Poszłam po Belle i wyszłyśmy na dwór. Myślałam że zaraz padnę. Zobaczyłam tam dwie bryczki zaprzęgnięte w białe konie. Szczęka mi opadła. Dosłownie. Zza koni wyłonili się James i Logan. James wziął za rękę moją siostrę i wsiedli do pierwszej bryczki. Logan podszedł do mnie.
- Ma pani ochotę na małą przejażdżkę? - spytał udając dżentelmena. Nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego słowa. Kiwnęłam tylko głową. Wsiedliśmy do drugiej bryczki i konie ruszyły. Wszyscy ludzie po drodze patrzyli się na nas. Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Rozmawiałam z Loganem o wszystkim, chyba po raz pierwszy w życiu. To było niesamowite. Nagle znienacka pocałował mnie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie
Hej miśki! Z góry przepraszam że taki krótki no ale niestety nie mam weny. Podobał się rozdział? Jeśli tak to proszę o miłe komentarze. Do następnego misie!
- Co się stało?- spytała przerażona. Głos mamy był dość groźny.
- Powiedz mi proszę, jak się czujecie?
- Dobrze, czemu pytasz?- zapytałam zdziwiona.
- Bo niedawno zadzwonił pan Brown i powiedział mi żebym życzyła wam zdrowia. I powiedział że podobno chorujecie na jakąś grypę kanibalską
- Grypa kanibalska? Pierwsze słyszę- na serio nie wiedziałam o co chodzi
- Nie udawaj! Wy to wszystko wymyśliłyście. I wiesz co? Lady Gaga nie przyjeżdża do Londynu, miejsce wolne. Samolot macie w czwartek o godzinie 13:00 na lotnisku International. Do zobaczenia! - krzyknęła i rozłączyła się. Ale ja serio nie wiedziałam o co chodzi z tą całą grypą. Wiem jedynie że jednak lecimy. Ale tamto nie daje mi spokoju. Kto mógł coś takiego wymyślić, tylko po to żebyśmy zostały? Chyba już wiem. Pobiegłam do Belli
- Jednak jedziemy- powiedziałam, gdy tylko ją zobaczyłam. Patrzyła z niedowierzaniem, ale miała też smutek w oczach- Samolot mamy w piątek o 13.00- pokiwała głową. Poszła do swojego pokoju. Chyba zaczęła się pakować. W końcu piątek był już za dwa dni. Ja poszłam do chłopaków, podzielić się złą nowiną.
- Ale jak to?!- wykrzyknęli wszyscy razem
- Tak to. Tak w ogóle to dzięki- spojrzeli na mnie jak na wariatkę
- Ale za? - zapytał Carlos
- Za tą sprawę z tą jakąś tam grypą
- Kanibalską?
- Tak
- To był pomysł Logana- wskazał na ciemnookiego James
Brunet uśmiechnął się, ale zaraz posmutniał. Podbiegłam do niego i przytuliłam go. Byłam mu wdzięczna mimo to, że jego plan się nie powiódł. Powiedziałam chłopakom, że muszę iść się pakować. Ruszyłam w stronę pokoju. Bella w połowie była już spakowana. Poszłam do siebie. Włączyłam płytę "Elevate" i zaczęłam się pakować. Nie wiem czy to można było nazważ pakowaniem, raczej upychaniem wszystkich rzeczy do walizki. Szło mi to bardzo wolno. Nie śpieszyło mi się zbytnio do wyjazdu. Po kilku godzinach byłam gotowa. Położyłam się na łóżku i myślałam co teraz będzie. Przecież to nie może się tak po prostu skończyć. Chwilę później dostałam smsa.
"Wyjdź na dwór i weź ze sobą Belle ;) Logan xx"
Jeszcze przez moment patrzyłam na ekran telefonu. Ocknęłam się po kilku sekundach. Poszłam po Belle i wyszłyśmy na dwór. Myślałam że zaraz padnę. Zobaczyłam tam dwie bryczki zaprzęgnięte w białe konie. Szczęka mi opadła. Dosłownie. Zza koni wyłonili się James i Logan. James wziął za rękę moją siostrę i wsiedli do pierwszej bryczki. Logan podszedł do mnie.
- Ma pani ochotę na małą przejażdżkę? - spytał udając dżentelmena. Nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego słowa. Kiwnęłam tylko głową. Wsiedliśmy do drugiej bryczki i konie ruszyły. Wszyscy ludzie po drodze patrzyli się na nas. Ale wcale mi to nie przeszkadzało. Rozmawiałam z Loganem o wszystkim, chyba po raz pierwszy w życiu. To było niesamowite. Nagle znienacka pocałował mnie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niego. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie
Hej miśki! Z góry przepraszam że taki krótki no ale niestety nie mam weny. Podobał się rozdział? Jeśli tak to proszę o miłe komentarze. Do następnego misie!
Rozdział 11
Marla
Nie mam zielonego pojęcia ile leciałyśmy, ale dłużyło mi się to niesamowicie. Na lotnisku w Londynie czekał na nas szofer.
- Witam panienki, nazywam się John White- przedstawił się i schował nasze walizki do bagażnika. Wsiadłyśmy do czarnej limuzyny i odjechałyśmy. Cały czas patrzyłam przez okno. Nadal w to nie wierze, wyjechałam. Nie, zamknę oczy a kiedy je otworze znowu będę w Palm Woods...
- Jesteśmy na miejscu, panienki. To wasz hotel- z głębokiego namysłu wyrwał mnie głos pana White'a. Staliśmy przed ogromnym hotelem. Weszłyśmy do środka. Cały korytarz wypełniony był jakimiś kwiatami. Nie znam się na roślinach więc nie mam pojęcia co to jest. Nasz apartament był na 15, ostatnim piętrze. Był wielki! Po prawej stronie był salon z wielkimi oknami. Za nim były dwa pokoje, jeden mój, drugi Belli. W obydwóch były ogromne balkonu. Łazienkę każda miała oddzielną. Po lewej stronie była ogromna kuchnia z wielkim stołem. Wszystko było super, niby super. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam walizkę. Na początku wyjęłam wielki plakat Big Time Rush i powiesiłam go nad łóżkiem. Później dopiero wypakowałam ubrania i buty. Do studia miałyśmy pójść dopiero jutro. Wyszłam na balkon i rozejrzałam się po okolicy. Nie powiem widok był fajny. Widziałam stamtąd Big Bena, London Eye, mnóstwo ludzi i innych budynków. Jednak nie zapomniałam jak było w L.A., a było tam o wiele lepiej między innymi dla tego że tam był Logan
- Co tam?- podeszła do mnie Bella.
- Spoko- nie chciało mi się teraz z nią gadać, miałam doła.
- Będzie dobrze zobaczysz- starała się mnie pocieszyć, lecz to nic nie pomagało -Idę się przejść po okolicy, idziesz ze mną?
- Tak może to mi dobrze zrobi- wzięłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłyśmy.
Po drodze kilka osób prosiło nas o autografy. Zdziwiło mnie to bo myślałam że znają nas tylko w Ameryce. Ale z chęcią pozowałyśmy do zdjęć, rozmawiałyśmy z tymi ludźmi. Nawet na moment zapomniałam o tym załamaniu.
- Hej, jestem Tom- przedstawił się dość wysoki brunet -Wy jesteście Marla i Bella?
- Tak to my.
- Co robicie w Londynie, nie powinnyście być w Ameryce?
- Powinnyśmy, ale mam znalazła nam prace w studiu tutaj- powiedziała Bella. Od razu posmutniałam.
- Coś nie tak?- zapytał ten cały Tom. Zdziwiłam się.
- Nie wszystko gra. Po prostu jeszcze nikogo tu nie znamy i niezbyt orientujemy się w terenie
- Mogę was oprowadzić
- Nie dzięki, narazie dajemy rade.
- Ok, jakbyście czegoś chciały, to mój numer- wręczył mi karteczkę ze swoim numerem. - Pa- mrugnął do mnie. Przynajmniej tak mi się zdawało.
Ok, dziwne -pomyślałam.
- Nie wiem jak ty ale ja idę do domu- powiedziałam gdy tylko Tom odszedł.
- Spoko, ja może jeszcze troch tu pochodzę- Bella pożegnała się ze mną i poszła dalej. Ja natomiast tak jak mówiłam wróciłam do domu.Włączyłam MTV. Właśnie puszczali teledysk do nowej piosenki BTR "Never let you go" (tytuł wymyślony bo chyba nie mają takiej piosenki)
Po nim był krótki wywiad z Loganem i Jamesem.
- Podobno to wy napisaliście tekst tej piosenki, to prawda?
- Tak to prawda- spojrzałam na ekran. Wypowiadał się Logan. - Napisaliśmy to z myślą o naszych przyjaciółkach, które niedawno wyjechały do Londynu.
- Pozdrawiam cię Bella- James pomachał do kamery.
- A ja ciebie Marla- Logan również pomachał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chwilę później do mieszkania weszła Bella.
- I co? Koniec zwiedzania?- zapytałam ją.
- Tak, nie chce mi się już łazić. Idę pod prysznic- powiedziała i wyszła.
Następnego dnia
Wczorajszy dzień minął mi zadziwiająco szybko. Dzisiaj o 11 miałyśmy iść do studia. Gdy było 10:40 wyszłyśmy z domu. Na miejsce dotarłyśmy na czas.
- Dzień dobry - u progu powitał na pan Brown - Jak miło że przyjechałyście. Chodźcie, oprowadzę was.
Pan Brown pokazał nam wszystko między innymi studio nagraniowe, bufet i jego gabinet. Był bardzo miły. Już miałyśmy wychodzić, kiedy zobaczyłam tamtego Toma z miasta. Okazało się że tutaj pracuje.
- Nie wiedziałem że będziecie tu nagrywać- powiedział z słyszalną radością w głosie.
- A my nie wiedziałyśmy że tu pracujesz- odpowiedziała mu Bella. Uśmiechnął się.
- Słuchaj możemy pogadać?- zwrócił się do mnie. Pokiwałam głową. Odeszliśmy kilka kroków dalej.
- Może chciałabyś się jutro spotkać?- zapytał
- Słucham?
- No, czy chciałabyś się ze mną umówić?- zamurowało mnie.
- Słuchaj wydajesz się fajny ale ja już kogoś mam
- Aha spoko- widać było że mu to nie pasowało -To hej -pomachał i szybko odszedł mrucząc coś pod nosem. Wydawał mi się strasznie dziwny
Nie mam zielonego pojęcia ile leciałyśmy, ale dłużyło mi się to niesamowicie. Na lotnisku w Londynie czekał na nas szofer.
- Witam panienki, nazywam się John White- przedstawił się i schował nasze walizki do bagażnika. Wsiadłyśmy do czarnej limuzyny i odjechałyśmy. Cały czas patrzyłam przez okno. Nadal w to nie wierze, wyjechałam. Nie, zamknę oczy a kiedy je otworze znowu będę w Palm Woods...
- Jesteśmy na miejscu, panienki. To wasz hotel- z głębokiego namysłu wyrwał mnie głos pana White'a. Staliśmy przed ogromnym hotelem. Weszłyśmy do środka. Cały korytarz wypełniony był jakimiś kwiatami. Nie znam się na roślinach więc nie mam pojęcia co to jest. Nasz apartament był na 15, ostatnim piętrze. Był wielki! Po prawej stronie był salon z wielkimi oknami. Za nim były dwa pokoje, jeden mój, drugi Belli. W obydwóch były ogromne balkonu. Łazienkę każda miała oddzielną. Po lewej stronie była ogromna kuchnia z wielkim stołem. Wszystko było super, niby super. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam walizkę. Na początku wyjęłam wielki plakat Big Time Rush i powiesiłam go nad łóżkiem. Później dopiero wypakowałam ubrania i buty. Do studia miałyśmy pójść dopiero jutro. Wyszłam na balkon i rozejrzałam się po okolicy. Nie powiem widok był fajny. Widziałam stamtąd Big Bena, London Eye, mnóstwo ludzi i innych budynków. Jednak nie zapomniałam jak było w L.A., a było tam o wiele lepiej między innymi dla tego że tam był Logan
- Co tam?- podeszła do mnie Bella.
- Spoko- nie chciało mi się teraz z nią gadać, miałam doła.
- Będzie dobrze zobaczysz- starała się mnie pocieszyć, lecz to nic nie pomagało -Idę się przejść po okolicy, idziesz ze mną?
- Tak może to mi dobrze zrobi- wzięłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłyśmy.
Po drodze kilka osób prosiło nas o autografy. Zdziwiło mnie to bo myślałam że znają nas tylko w Ameryce. Ale z chęcią pozowałyśmy do zdjęć, rozmawiałyśmy z tymi ludźmi. Nawet na moment zapomniałam o tym załamaniu.
- Hej, jestem Tom- przedstawił się dość wysoki brunet -Wy jesteście Marla i Bella?
- Tak to my.
- Co robicie w Londynie, nie powinnyście być w Ameryce?
- Powinnyśmy, ale mam znalazła nam prace w studiu tutaj- powiedziała Bella. Od razu posmutniałam.
- Coś nie tak?- zapytał ten cały Tom. Zdziwiłam się.
- Nie wszystko gra. Po prostu jeszcze nikogo tu nie znamy i niezbyt orientujemy się w terenie
- Mogę was oprowadzić
- Nie dzięki, narazie dajemy rade.
- Ok, jakbyście czegoś chciały, to mój numer- wręczył mi karteczkę ze swoim numerem. - Pa- mrugnął do mnie. Przynajmniej tak mi się zdawało.
Ok, dziwne -pomyślałam.
- Nie wiem jak ty ale ja idę do domu- powiedziałam gdy tylko Tom odszedł.
- Spoko, ja może jeszcze troch tu pochodzę- Bella pożegnała się ze mną i poszła dalej. Ja natomiast tak jak mówiłam wróciłam do domu.Włączyłam MTV. Właśnie puszczali teledysk do nowej piosenki BTR "Never let you go" (tytuł wymyślony bo chyba nie mają takiej piosenki)
Po nim był krótki wywiad z Loganem i Jamesem.
- Podobno to wy napisaliście tekst tej piosenki, to prawda?
- Tak to prawda- spojrzałam na ekran. Wypowiadał się Logan. - Napisaliśmy to z myślą o naszych przyjaciółkach, które niedawno wyjechały do Londynu.
- Pozdrawiam cię Bella- James pomachał do kamery.
- A ja ciebie Marla- Logan również pomachał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chwilę później do mieszkania weszła Bella.
- I co? Koniec zwiedzania?- zapytałam ją.
- Tak, nie chce mi się już łazić. Idę pod prysznic- powiedziała i wyszła.
Następnego dnia
Wczorajszy dzień minął mi zadziwiająco szybko. Dzisiaj o 11 miałyśmy iść do studia. Gdy było 10:40 wyszłyśmy z domu. Na miejsce dotarłyśmy na czas.
- Dzień dobry - u progu powitał na pan Brown - Jak miło że przyjechałyście. Chodźcie, oprowadzę was.
Pan Brown pokazał nam wszystko między innymi studio nagraniowe, bufet i jego gabinet. Był bardzo miły. Już miałyśmy wychodzić, kiedy zobaczyłam tamtego Toma z miasta. Okazało się że tutaj pracuje.
- Nie wiedziałem że będziecie tu nagrywać- powiedział z słyszalną radością w głosie.
- A my nie wiedziałyśmy że tu pracujesz- odpowiedziała mu Bella. Uśmiechnął się.
- Słuchaj możemy pogadać?- zwrócił się do mnie. Pokiwałam głową. Odeszliśmy kilka kroków dalej.
- Może chciałabyś się jutro spotkać?- zapytał
- Słucham?
- No, czy chciałabyś się ze mną umówić?- zamurowało mnie.
- Słuchaj wydajesz się fajny ale ja już kogoś mam
- Aha spoko- widać było że mu to nie pasowało -To hej -pomachał i szybko odszedł mrucząc coś pod nosem. Wydawał mi się strasznie dziwny
środa, 21 czerwca 2017
Rozdział 8
Logan
Zacząłem szukać chłopaków. Kendall i Carlos byli na basenie. Domyśliłem się że James jest nadal u Belli, ale postanowiłem go tam zostawić.
- Co się stało, pali się czy co?! - oburzył się Carlos kiedy pociągnąłem ich za rękawy.
- Słuchajcie, dziewczyny wyjeżdżają do Londynu
- Dlaczego?- zapytał zdziwiony Kendall.
- Ich mama załatwiła im prace w jakim studiu nagraniowym. Ale mam plan jak je z tego wyciągnąć- chłopaki podeszli bliżej do mnie - Carlos, ty musisz znaleźć numer tego faceta od tamtego studia
- Jasne- odparł chłopak i poklepał swój kask
- Kendall ty musisz jakoś zdobyć numer mamy Marli i Belli- blondyn pokiwał głową -Musimy zdążyć przed czwartkiem, albo będzie za późno
Marla
Siedziałam w pokoju już od dłuższego czasu. Nagle ktoś zapukał. Miałam cichą nadzieje że to Logan więc kazałam temu komuś wejść. To jednak był Kendall.
- Co słychać? - powiedział
- Nic.... Co tu robisz?- nie ukrywam że byłam zdziwiona.
- Słuchaj, masz może tu gdzieś telefon?- spytał nagle.
- Tak leży tam - wskazałam na szafkę koło łóżka.
- A mogę go na chwile zobaczyć?
Po co mu mój telefon?- pomyślałam. Czyżby to był jakiś podstęp? Mimo to dałam mu go do ręki. Długo czegoś w nim szukał.
- Możesz mi powiedzieć czego tam tak szukasz?- spytałam po dłuższej chwili. Odezwał się dopiero po 2 minutach
- A masz może kartkę i długopis? - wydawał się coraz bardziej dziwny. Dałam mu to o co prosił. Szybko coś napisał na tej kartce
- Dzięki- odpowiedział i wybiegł z pokoju.
Z nim chyba jest coś nie halo- pomyślałam
Kendall
Ok udało mi się zdobyć numer telefonu mamy Marli. Nawet nie sądziłem że to będzie takie proste. Po drodze do Logana, Zobaczyłem Carlosa, szukającego czegoś w internecie.
- Mam! - wrzasnął na cały korytarz. Wszyscy zaczęli się na niego gapić
- Co masz?- zapytałem
- Numer tego gościa od studia!
- Super, chodźmy do Logana- i czym prędzej pobiegliśmy w strone pokoju.
W środku zastaliśmy Jamesa. Najwyraźniej Logan coś mu tłumaczył. Wydaje mi się że plan związany z dziewczynami.
- Jesteście! Macie telefony?- Zapytał po chwili Logan
- Tak- odparł Carlos. Podaliśmy mu karteczki z numerami.
Logan
Tak! Chłopaki znaleźli numery. Nie sądziłem że uda się im to jeszcze dzisiaj. Mój plan był dość prosty: najpierw trzeba zadzwonić do tego faceta z Londynu że dziewczyny nie mogą jechać. Później wystarczy tylko podszyć się pod kogoś z tamtego studia i zadzwonić że z jakiejś przyczyny dziewczyny nie mogą tam przyjechać. Najpierw zadzwoniłem do tamtego faceta.
- Halo ?
- Dzień dobry - próbowałem naśladować kobiecy głos. Nieźle mi to szło - Tu Patricia ( imię mamy Marli i Belli) Smith. Chciałabym panu powiedzieć że dziewczynki nie mogą przyjechać.
- Tak? A co się stało?
- Yyy...- nie spodziewałem się takiego pytania -Bo zachorowały na tę... grypę...- palnąłem
- Aha... - widać faceta zdziwiła moja odpowiedz - No trudno. Proszę je ode mnie pozdrowić. Do usłyszenia- i rozłączył się
-Grypa kanibalska... Serio?? - Jamesowi nie podobała się moja odpowiedz
- Wymyśl coś lepszego geniuszu!- warknąłem
- Dobra, spoko nie złość się- uspokajał mnie- teraz zadzwoń do ich mamy.
Wybrałem numer. Chwilę później w słuchawce odezwał się kobiecy głos.
- Tak?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pani Patricii Smith? Tu asystent pana Browna
- Tak w jakiej sprawie pan do mnie dzwoni?
- Niestety pani córki nie mogą tu przyjechać. Ich miejsce zajęła Lady Gaga Bardzo mi przykro ale rozumie pani, takiej gwieździe się nie odmawia
- Och.. tak oczywiście rozumiem, no trudno
- Do usłyszenia- jak najszybciej się rozłączyłem. Chyba się udało. Super, dziewczyny zostają!
Marla
Zadzwonił mi telefon. To była mama
- Córciu niestety razem z siostrą zostajecie w Palm Woods- miałam ochotę skakać ze szczęścia
- Serio? dlaczego ? - spytałam ze słyszalnym w głosie entuzjazmem
- Pan Brown powiedział że na wasze miejsce zgłosiła się Lady Gaga,a jej nie można odmówić.
- No fakt..
- Dobrze słonko ja kończę pa
- Pa- gdy tylko się rozłączyła zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
Od razu pobiegłam do Belli i wszystko jej opowiedziałam.
- Seri?! Choć, idziemy do chłopaków ! - zanim cokolwiek powiedziałam wzięła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku ich pokoju.
- Zostajemy! - wrzasnęła kiedy tylko otworzyli nam drzwi.
- Super! - krzyknęli niemal wszyscy jednocześnie. James podniósł Belle do góry i zaczął nią wymachiwać ze wszystkie strony. Nagle poczułam że mnie też ktoś podnosi. To był oczywiście Logan. Również zaczął wymachiwać mną w powietrzu.
- To super!- powiedział kiedy w końcu odstawił mnie na ziemie -Nawet nie wiecie jak się cieszymy!- pocałował mnie. To samo powtórzył James. Oczywiście nie mnie pocałował tylko Belle.Byłyśmy wtedy takie szczęśliwe.
Następnego dnia zadzwonił telefon.
- Halo?
- Cześć Marla - to była mama -Musimy pogadać..
Zacząłem szukać chłopaków. Kendall i Carlos byli na basenie. Domyśliłem się że James jest nadal u Belli, ale postanowiłem go tam zostawić.
- Co się stało, pali się czy co?! - oburzył się Carlos kiedy pociągnąłem ich za rękawy.
- Słuchajcie, dziewczyny wyjeżdżają do Londynu
- Dlaczego?- zapytał zdziwiony Kendall.
- Ich mama załatwiła im prace w jakim studiu nagraniowym. Ale mam plan jak je z tego wyciągnąć- chłopaki podeszli bliżej do mnie - Carlos, ty musisz znaleźć numer tego faceta od tamtego studia
- Jasne- odparł chłopak i poklepał swój kask
- Kendall ty musisz jakoś zdobyć numer mamy Marli i Belli- blondyn pokiwał głową -Musimy zdążyć przed czwartkiem, albo będzie za późno
Marla
Siedziałam w pokoju już od dłuższego czasu. Nagle ktoś zapukał. Miałam cichą nadzieje że to Logan więc kazałam temu komuś wejść. To jednak był Kendall.
- Co słychać? - powiedział
- Nic.... Co tu robisz?- nie ukrywam że byłam zdziwiona.
- Słuchaj, masz może tu gdzieś telefon?- spytał nagle.
- Tak leży tam - wskazałam na szafkę koło łóżka.
- A mogę go na chwile zobaczyć?
Po co mu mój telefon?- pomyślałam. Czyżby to był jakiś podstęp? Mimo to dałam mu go do ręki. Długo czegoś w nim szukał.
- Możesz mi powiedzieć czego tam tak szukasz?- spytałam po dłuższej chwili. Odezwał się dopiero po 2 minutach
- A masz może kartkę i długopis? - wydawał się coraz bardziej dziwny. Dałam mu to o co prosił. Szybko coś napisał na tej kartce
- Dzięki- odpowiedział i wybiegł z pokoju.
Z nim chyba jest coś nie halo- pomyślałam
Kendall
Ok udało mi się zdobyć numer telefonu mamy Marli. Nawet nie sądziłem że to będzie takie proste. Po drodze do Logana, Zobaczyłem Carlosa, szukającego czegoś w internecie.
- Mam! - wrzasnął na cały korytarz. Wszyscy zaczęli się na niego gapić
- Co masz?- zapytałem
- Numer tego gościa od studia!
- Super, chodźmy do Logana- i czym prędzej pobiegliśmy w strone pokoju.
W środku zastaliśmy Jamesa. Najwyraźniej Logan coś mu tłumaczył. Wydaje mi się że plan związany z dziewczynami.
- Jesteście! Macie telefony?- Zapytał po chwili Logan
- Tak- odparł Carlos. Podaliśmy mu karteczki z numerami.
Logan
Tak! Chłopaki znaleźli numery. Nie sądziłem że uda się im to jeszcze dzisiaj. Mój plan był dość prosty: najpierw trzeba zadzwonić do tego faceta z Londynu że dziewczyny nie mogą jechać. Później wystarczy tylko podszyć się pod kogoś z tamtego studia i zadzwonić że z jakiejś przyczyny dziewczyny nie mogą tam przyjechać. Najpierw zadzwoniłem do tamtego faceta.
- Halo ?
- Dzień dobry - próbowałem naśladować kobiecy głos. Nieźle mi to szło - Tu Patricia ( imię mamy Marli i Belli) Smith. Chciałabym panu powiedzieć że dziewczynki nie mogą przyjechać.
- Tak? A co się stało?
- Yyy...- nie spodziewałem się takiego pytania -Bo zachorowały na tę... grypę...- palnąłem
- Aha... - widać faceta zdziwiła moja odpowiedz - No trudno. Proszę je ode mnie pozdrowić. Do usłyszenia- i rozłączył się
-Grypa kanibalska... Serio?? - Jamesowi nie podobała się moja odpowiedz
- Wymyśl coś lepszego geniuszu!- warknąłem
- Dobra, spoko nie złość się- uspokajał mnie- teraz zadzwoń do ich mamy.
Wybrałem numer. Chwilę później w słuchawce odezwał się kobiecy głos.
- Tak?
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do pani Patricii Smith? Tu asystent pana Browna
- Tak w jakiej sprawie pan do mnie dzwoni?
- Niestety pani córki nie mogą tu przyjechać. Ich miejsce zajęła Lady Gaga Bardzo mi przykro ale rozumie pani, takiej gwieździe się nie odmawia
- Och.. tak oczywiście rozumiem, no trudno
- Do usłyszenia- jak najszybciej się rozłączyłem. Chyba się udało. Super, dziewczyny zostają!
Marla
Zadzwonił mi telefon. To była mama
- Córciu niestety razem z siostrą zostajecie w Palm Woods- miałam ochotę skakać ze szczęścia
- Serio? dlaczego ? - spytałam ze słyszalnym w głosie entuzjazmem
- Pan Brown powiedział że na wasze miejsce zgłosiła się Lady Gaga,a jej nie można odmówić.
- No fakt..
- Dobrze słonko ja kończę pa
- Pa- gdy tylko się rozłączyła zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
Od razu pobiegłam do Belli i wszystko jej opowiedziałam.
- Seri?! Choć, idziemy do chłopaków ! - zanim cokolwiek powiedziałam wzięła mnie za rękę i pociągnęła w kierunku ich pokoju.
- Zostajemy! - wrzasnęła kiedy tylko otworzyli nam drzwi.
- Super! - krzyknęli niemal wszyscy jednocześnie. James podniósł Belle do góry i zaczął nią wymachiwać ze wszystkie strony. Nagle poczułam że mnie też ktoś podnosi. To był oczywiście Logan. Również zaczął wymachiwać mną w powietrzu.
- To super!- powiedział kiedy w końcu odstawił mnie na ziemie -Nawet nie wiecie jak się cieszymy!- pocałował mnie. To samo powtórzył James. Oczywiście nie mnie pocałował tylko Belle.Byłyśmy wtedy takie szczęśliwe.
Następnego dnia zadzwonił telefon.
- Halo?
- Cześć Marla - to była mama -Musimy pogadać..
Rozdział 7
Bella
Widziałam jak Logan pocałował Marle, szczęściara z niej. Jeśli chodzi o mnie i Jamesa to jak narazie wszystko stoi w miejscu. Nagle zadzwonił mi telefon. To była mama więc odebrałam
- Hej córciu
- Cześć mamo -powiedziałam - Czemu dzwonisz?
- Mam dla was świetną wiadomość! Jedziecie do Londynu!
- Słucham?! - od razu pomyślałam o Marli
- Będziecie nagrywać piosenki w studiu w Anglii!- Zamurowało mnie. Jak ja to powiem siostrze?
- Ale jak to? - nie mogłam uwierzyć że mama wysyła nas do Londynu.
- Okazało się że wasz wujek zna faceta, który jest właścicielem największego studia nagraniowego. Wysłałam mu kilka waszych piosenek i was zatrudnił. Cieszycie się?
- Ale mamo nam się tu dobrze nagrywa ... - próbowałam to odkręcić.
- Ale tam będzie lepiej. Ja kończę. Możecie zacząć się pakować. W czwartek macie samolot. Pa!- i rozłączyła się.
W czwartek? Przecież to za cztery dni! To jakiś koszmar. Może w innych okolicznościach cieszyłabym się z tego, ale co będzie z Marlą i Loganem? Co z Jamesem?
Marla
Byłam zmęczona ale szczęśliwa. Nie wierze w to co się stało, normalnie nie wierze! Tańczyłam z Loganem jeszcze kilkanaście minut. Kątem oka zauważyłam że Bella idzie w stronę pokoju. Zaniepokoiło mnie to.
- Zaraz wrócę - oznajmiłam Loganowi i ruszyłam za siostrą. Siedziałam na kanapie w pokoju, w oczach miała łzy.
- Co się stało?
- Wyjeżdżamy...
- Słucham?! - aż krzyknęłam. Jak to, teraz?!
- Mama załatwiła nam prace w studiu nagraniowym a Anglii, samolot mamy w czwartek...
Nie, nie,to tylko zły sen. Jak mogła nam to zrobić. Od razu do niej zadzwoniłam:
- Halo?
- Cześć mamo.
- Cześć Marla siostra przekazała ci wiadomość?- w jej głosie słychać było radość
- Mamo, ale my wcale nie chcemy jechać
- Dlaczego? To wielka szansa dla was
- Zrozum, zakochałyśmy się.
Przez chwile się nie odzywała, jakby zabrakło jej argumentów.
- Na miłość przyjdzie jeszcze czas.
- Ale mamo...
- Bez dyskusji! Lecicie w czwartek i już. Pa! - rozłączyła się. Ta, dla niej zawsze kariera była ważniejsza niż cokolwiek na świecie. Wkurzona pobiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
James
Wszyscy nadal bawili się na imprezie Marli, ale jej na niej nie było. Nie zauważyłem także Belli. Zdziwiło mnie to. Postanowiłem pójść do ich pokoju.
- Gdzie idziesz? - spytał mnie Logan
- Do pokoju dziewczyn, od dłuższego czasu ich nie ma.
- Idę z tobą- kiwnąłem głową i poszliśmy. Zapukałem do drzwi. Usłyszałem czyjś głos. Weszliśmy. Zastaliśmy w środku Belle. Oczy błyszczały jej od łez.
- Co się stało? - usiadłem koło niej
- My... my... wyjeżdżamy w czwartek- zakryła twarz dłońmi. Przytuliłem ją. Wiedziałem że cierpi. Spojrzałem na Logana. Miał otwarte usta ze zdziwienia. Chwile później wybiegł na zewnątrz. Zostałem sam z Bellą.
- I nic nie da się zrobić? - próbowałem jakoś ją pocieszyć.
- Nie, mama twierdzi że kariera jest najważniejsza i wcale jej nie obchodzi że się zakochałam! - prawie wykrzyknęła ostatnie słowa. Spojrzała na mnie jakby przeraziła się tym co przed chwilą powiedziała. Domyśliłem że chodzi jej o mnie. Ulżyło mi. Od dawna czułem do niej to samo. Pocałowałem ją. Zdziwiła się, zresztą nie dziwie się jej. Żałowałem że nie powiedziałem jej o tym wcześniej...
Logan
Nie, no ludzie, zlitujcie się wreszcie! Dlaczego akurat ona musi wyjeżdżać?
Ehh... Może jeszcze da się coś zrobić... Zaraz... Chyba mam pomysł- pomyślałem i pobiegłem do pokoju, żeby wszystko na spokojnie przemyśleć
Widziałam jak Logan pocałował Marle, szczęściara z niej. Jeśli chodzi o mnie i Jamesa to jak narazie wszystko stoi w miejscu. Nagle zadzwonił mi telefon. To była mama więc odebrałam
- Hej córciu
- Cześć mamo -powiedziałam - Czemu dzwonisz?
- Mam dla was świetną wiadomość! Jedziecie do Londynu!
- Słucham?! - od razu pomyślałam o Marli
- Będziecie nagrywać piosenki w studiu w Anglii!- Zamurowało mnie. Jak ja to powiem siostrze?
- Ale jak to? - nie mogłam uwierzyć że mama wysyła nas do Londynu.
- Okazało się że wasz wujek zna faceta, który jest właścicielem największego studia nagraniowego. Wysłałam mu kilka waszych piosenek i was zatrudnił. Cieszycie się?
- Ale mamo nam się tu dobrze nagrywa ... - próbowałam to odkręcić.
- Ale tam będzie lepiej. Ja kończę. Możecie zacząć się pakować. W czwartek macie samolot. Pa!- i rozłączyła się.
W czwartek? Przecież to za cztery dni! To jakiś koszmar. Może w innych okolicznościach cieszyłabym się z tego, ale co będzie z Marlą i Loganem? Co z Jamesem?
Marla
Byłam zmęczona ale szczęśliwa. Nie wierze w to co się stało, normalnie nie wierze! Tańczyłam z Loganem jeszcze kilkanaście minut. Kątem oka zauważyłam że Bella idzie w stronę pokoju. Zaniepokoiło mnie to.
- Zaraz wrócę - oznajmiłam Loganowi i ruszyłam za siostrą. Siedziałam na kanapie w pokoju, w oczach miała łzy.
- Co się stało?
- Wyjeżdżamy...
- Słucham?! - aż krzyknęłam. Jak to, teraz?!
- Mama załatwiła nam prace w studiu nagraniowym a Anglii, samolot mamy w czwartek...
Nie, nie,to tylko zły sen. Jak mogła nam to zrobić. Od razu do niej zadzwoniłam:
- Halo?
- Cześć mamo.
- Cześć Marla siostra przekazała ci wiadomość?- w jej głosie słychać było radość
- Mamo, ale my wcale nie chcemy jechać
- Dlaczego? To wielka szansa dla was
- Zrozum, zakochałyśmy się.
Przez chwile się nie odzywała, jakby zabrakło jej argumentów.
- Na miłość przyjdzie jeszcze czas.
- Ale mamo...
- Bez dyskusji! Lecicie w czwartek i już. Pa! - rozłączyła się. Ta, dla niej zawsze kariera była ważniejsza niż cokolwiek na świecie. Wkurzona pobiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
James
Wszyscy nadal bawili się na imprezie Marli, ale jej na niej nie było. Nie zauważyłem także Belli. Zdziwiło mnie to. Postanowiłem pójść do ich pokoju.
- Gdzie idziesz? - spytał mnie Logan
- Do pokoju dziewczyn, od dłuższego czasu ich nie ma.
- Idę z tobą- kiwnąłem głową i poszliśmy. Zapukałem do drzwi. Usłyszałem czyjś głos. Weszliśmy. Zastaliśmy w środku Belle. Oczy błyszczały jej od łez.
- Co się stało? - usiadłem koło niej
- My... my... wyjeżdżamy w czwartek- zakryła twarz dłońmi. Przytuliłem ją. Wiedziałem że cierpi. Spojrzałem na Logana. Miał otwarte usta ze zdziwienia. Chwile później wybiegł na zewnątrz. Zostałem sam z Bellą.
- I nic nie da się zrobić? - próbowałem jakoś ją pocieszyć.
- Nie, mama twierdzi że kariera jest najważniejsza i wcale jej nie obchodzi że się zakochałam! - prawie wykrzyknęła ostatnie słowa. Spojrzała na mnie jakby przeraziła się tym co przed chwilą powiedziała. Domyśliłem że chodzi jej o mnie. Ulżyło mi. Od dawna czułem do niej to samo. Pocałowałem ją. Zdziwiła się, zresztą nie dziwie się jej. Żałowałem że nie powiedziałem jej o tym wcześniej...
Logan
Nie, no ludzie, zlitujcie się wreszcie! Dlaczego akurat ona musi wyjeżdżać?
Ehh... Może jeszcze da się coś zrobić... Zaraz... Chyba mam pomysł- pomyślałem i pobiegłem do pokoju, żeby wszystko na spokojnie przemyśleć
Subskrybuj:
Posty (Atom)