Bella
Siedziałam spokojnie w pokoju. Gdy nagle wszedł Logan. Głowę miał spuszczoną, nawet się nie przywitał.
-Marla miała wypadek...-powiedział a mnie zamurowało. Moja Marla miała wypadek? Nie, nie to nie możliwe. Zakryłam twarz ręką. Ledwo powstrzymywałam łzy.
- Jadę teraz do szpitala. Chcesz jechać ze mną?- spytał. Kiwnęłam tylko głową. Nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Zabrałam torebkę i poszłam za Loganem.
Oby nic jej nie było- modliłam się w myślach.
Logan
Weszliśmy na salę. Marla leżała tam cała poturbowana, w bandażach
A co jeśli nie wyzdrowieje, a co jeśli nie dowie się że....nie nawet nie ma takiej opcji- nie mogłem powstrzymać swoich myśli. Chwilę później na salę wszedł lekarz.
-I co z nią?- Bella miała całe oczy we łzach.
-Średnio. Jej stan jest stabilny, ale bardzo poważny- powiedział lekarz, bacznie obserwując dziewczyne. Przez chwilę wydawało mi się że poruszyła ustami....ale nie, przywidziało mi się.
- Będę panią na bieżąco informował. Jest pani siostrą pacjentki?- zapytał. Bella kiwnęła głową.-A pan...?- wskazał na mnie.
- Ja jestem jej....dobrym przyjacielem.- przynajmniej tak mi się wydawało. Biorąc pod uwagę jej wcześniejsze zachowanie bardzo możliwe jest to że się mylę.
Ja chyba pójdę do hotelu. Serce mnie boli jak na nią patrzę.- powiedziała Bella.
- Weź mój samochód. Wrócę pieszo.- powiedziałem i podałem jej kluczyki. Kiedy wyszła usiadłem koło łóżka Marli. Chwyciłem ją za rękę. Patrzyłem na nią. Nagle otworzyła usta. Tak, tym razem naprawdę to zrobiła. Po chwili z trudem wymamrotała jedno słowo.
- Logan...- zatkało mnie. Czy ona naprawdę powiedziała moje imię? Czy tylko się przesłyszałem.....? Niczego już nie jestem pewien...
Siedziałam spokojnie w pokoju. Gdy nagle wszedł Logan. Głowę miał spuszczoną, nawet się nie przywitał.
-Marla miała wypadek...-powiedział a mnie zamurowało. Moja Marla miała wypadek? Nie, nie to nie możliwe. Zakryłam twarz ręką. Ledwo powstrzymywałam łzy.
- Jadę teraz do szpitala. Chcesz jechać ze mną?- spytał. Kiwnęłam tylko głową. Nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Zabrałam torebkę i poszłam za Loganem.
Oby nic jej nie było- modliłam się w myślach.
Logan
Weszliśmy na salę. Marla leżała tam cała poturbowana, w bandażach
A co jeśli nie wyzdrowieje, a co jeśli nie dowie się że....nie nawet nie ma takiej opcji- nie mogłem powstrzymać swoich myśli. Chwilę później na salę wszedł lekarz.
-I co z nią?- Bella miała całe oczy we łzach.
-Średnio. Jej stan jest stabilny, ale bardzo poważny- powiedział lekarz, bacznie obserwując dziewczyne. Przez chwilę wydawało mi się że poruszyła ustami....ale nie, przywidziało mi się.
- Będę panią na bieżąco informował. Jest pani siostrą pacjentki?- zapytał. Bella kiwnęła głową.-A pan...?- wskazał na mnie.
- Ja jestem jej....dobrym przyjacielem.- przynajmniej tak mi się wydawało. Biorąc pod uwagę jej wcześniejsze zachowanie bardzo możliwe jest to że się mylę.
Ja chyba pójdę do hotelu. Serce mnie boli jak na nią patrzę.- powiedziała Bella.
- Weź mój samochód. Wrócę pieszo.- powiedziałem i podałem jej kluczyki. Kiedy wyszła usiadłem koło łóżka Marli. Chwyciłem ją za rękę. Patrzyłem na nią. Nagle otworzyła usta. Tak, tym razem naprawdę to zrobiła. Po chwili z trudem wymamrotała jedno słowo.
- Logan...- zatkało mnie. Czy ona naprawdę powiedziała moje imię? Czy tylko się przesłyszałem.....? Niczego już nie jestem pewien...
Cześć! Wracam do was z nowym rozdziałem. Rozdział dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce Karolinie. Kocham Cię wariatko!!! Mam nadzieję że rozdział się podobał. W komentarzach piszcie kiedy mam dodawać notki
Pozdrawiam!!!!
Pozdrawiam!!!!